Prostacki scenariusz kompromituje reżysera

„Mała wielka miłość” – komedia romantyczna Łukasza Karwowskiego – jest już na ekranach. Próbuje udawać markowy hollywoodzki produkt. Jednak jest żałośnie prymitywna.

Publikacja: 02.03.2008 00:25

Prostacki scenariusz kompromituje reżysera

Foto: ITI CINEMA

Gdy przed dwoma tygodniami weszły do kin „Rozmowy nocą”, miałem nadzieję, że czasy, w których rodzime romansidła przypominały żałosne bajeczki, minęły. Film pokazywał, że polska komedia miłosna może być sympatyczną rozrywką.

Czar właśnie prysł. Obejrzałem „Małą wielką miłość”. Wróciło kino dla idiotów.

Twórcy zapowiadali film z rozmachem. Jako gwiazdę reklamują Joshuę Leonarda, który wystąpił w horrorze „Blair Witch Project”. Polskę reprezentuje Agnieszka Grochowska.

Opowieść zaczyna się od panoramy Los Angeles z lotu ptaka. Takie widoczki mamy w co drugim spocie reklamowym. Scena dobrze oddaje koncepcję reżysera. Łukasz Karwowski nie wysila się. Serwuje nam oklepane obrazki. Niestety, napisał także scenariusz.

Do Iana (Leonard), prawnika z Los Angeles, dzwoni Joanna (Grochowska), dziewczyna z Polski, z którą spędził kiedyś noc. Oświadcza, że jest nieletnia, zaszła z nim w ciążę i wybiera się do Stanów. Ian chce zapobiec kłopotom. Leci do Warszawy...

Reklama
Reklama

Na ekranie mamy kulturowe zderzenie. Najpierw oglądamy, jak wygląda amerykański styl życia. Dla Iana liczą się tylko:

kasa i panienki. A po jego przylocie na Okęcie możemy rozkoszować się wizją współczesnej Polski. Kraj nad Wisłą wygląda jak z żałosnych polish jokes, żartów, które krążą na nasz temat za oceanem. Na ekranie niemal nikt nie mówi po angielsku, w policji pracują półgłówki.

Prymitywnie nakreślone kontrasty kompromitują Karwowskiego jako scenarzystę. Zero wyczucia, zero wyobraźni.

Na dodatek reżyser sugeruje, że filmowa Joanna to polska wersja Audrey Hepburn. Tani chwyt. Nie dajcie sobie mydlić oczu! Nie idźcie do kina!

Gdy przed dwoma tygodniami weszły do kin „Rozmowy nocą”, miałem nadzieję, że czasy, w których rodzime romansidła przypominały żałosne bajeczki, minęły. Film pokazywał, że polska komedia miłosna może być sympatyczną rozrywką.

Czar właśnie prysł. Obejrzałem „Małą wielką miłość”. Wróciło kino dla idiotów.

Reklama
Film
Trudne wyzwania imigranckich dzieci z wiedeńskiej podstawówki
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Film
Jak Vera Brandes zorganizowała słynny solowy koncert Keitha Jarretta w Kolonii?
Patronat Rzeczpospolitej
19. BNP Paribas Dwa Brzegi: Złota Palma z Cannes na otwarcie, Marcin Dorociński bohaterem retrospektywy
Film
Zmarł Michael Madsen, znany aktor filmów Quentina Tarantino
Film
Dinozaury, Superman i „Vinci 2" Machulskiego. Co czeka na nas w kinach latam?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama