Obrączki robili z drutu lub łusek od naboi. Sukienki ślubne dziewczyny szyły ze spadochronów, a w podróż poślubną młodzi małżonkowie ruszali razem na akcję. W czasie Powstania Warszawskiego zawarto 356 udokumentowanych ślubów.
O ośmiu z nich opowiada blisko godzinna „Epidemia miłości”. Reżysera Macieja Piwowarczuka – warszawiaka, absolwenta Wydziału Historii UW oraz reżyserii w Łodzi, człowieka młodego – zaskoczyła ta wojenna erupcja uczuć. Postanowił sprawdzić, dlaczego tylu młodych ludzi decydowało się na ślub w tak dramatycznym czasie. Odpowiedź, jaką usłyszał podczas wielogodzinnych rozmów z bohaterami, była banalna. To miłość, wówczas apoteoza wolności, sprawiała, że decydowali się powiedzieć sobie sakramentalne „tak”.
– Pobierali się, bo chcieli spełnić swe życie i przed śmiercią wziąć odpowiedzialność za drugiego człowieka. O tym, że zginą, byli przekonani – mówi Piwowarski.
„Epidemię miłości” skierował głównie do młodych odbiorców. Premierą filmu fundacja Filmowa Warszawa, producent dokumentu, zainaugurował społeczno-edukacyjną akcję „Żywe kadry historii”.
Stąd – oprócz wciąż pełnych młodzieńczej pasji wspomnień wojennych małżonków – w filmie pojawiają się elementy edukacyjne. Objaśniające i porządkujące historyczne fakty.