Nie ma wątpliwości, że Beatlesi i reżyser Richard Lester kinową opowieścią o czterech gwiazdach rock and rolla ściganych przez krwawą sektę Kaili, której rytualny pierścień trafił w posiadanie Ringa – rozpoczęli nową falę absurdalnych komedii. Bez „Help" nie byłoby później Latającego Cyrku Monty Pythona ani najbardziej zwariowanych odcinków przygód Różowej Pantery z inspektorem Jacques'em Clouseau. Fabuła o pierścieniu, którego nie sposób oddać, bo po prostu nie da się go zdjąć z palca, była rzeczą wtórną wobec manifestu niczym nieograniczonej wyobraźni i poczucia humoru artystów.
Najpełniej objawiły się w scenie, w której Ringo staje oko w oko z bengalskim tygrysem ludojadem. Dziś zmontowano by ją z użyciem technologii cyfrowych, wtedy rozdzielono zwierzaka i perkusistę niewidoczną szybą. W filmie Ringa ratuje odśpiewanie... „Ody do radości" Beethovena, która jak zaklęcie zmienia drapieżnika w potulnego kotka. Obecny hymn zjednoczonej Europy perkusista wykonał w oryginalnej, niemieckojęzycznej wersji. Dołączają do niego koledzy, potem wszyscy goście pubu, a na końcu, prowadzeni przez dyrygenta, kibice piłkarscy z wypełnionego po brzegi londyńskiego stadionu Tottenhamu. Monthy Pyton? Monthy Pyton!
Pierwowzoru postaci safandułowatego inspektora Clouseau, który tropił przestępców w najdziwaczniejszych przebraniach, zdradzając tym samym swoje sekretne śledztwa – można dopatrzyć się w scenie w poczekalni lotniska. Beatlesi chcą w przebraniu opuścić Anglię. Czekają na samolot „zamaskowani" kapeluszami a la Sherlock Holmes i idiotycznymi XIXwiecznymi bokobrodami. Właśnie tak, jak dekadę później przebierał się na planie „Różowej Pantery" Peter Sellers.
„Help" pozostawił też ślad w polskim kinie. Był wyświetlany pod nazwą „The Beatles" i stał się kanwą rockandrollowego odcinka „Wojny domowej" Jerzego Gruzy, pierwszego telewizyjnego serialu. Można w nim zobaczyć nieistniejące już warszawskie kino Moskwa z gigantyczną reklamą brytyjskiego filmu. Na świecie beatlesowska fabuła przyniosła wielkie przeboje, wywarła też ogromny wpływ na światową modę i obyczaje lat 60. Beatlesi w scenie na poligonie wystąpili w wojskowych strojach khaki, a po premierze, od Johannesburga po Londyn, wykupiono wszystkie ubrania w tym stylu. Modne stały się kostiumy hinduskie i brzmienia sitaru użyte w filmie.
A skąd Beatlesi na Bahamach? Mieli już na koncie czarnobiały, paradokumentalny obraz „A Hard Day's Night" nakręcony w angielskiej scenerii. Tymczasem znajomi z filmowej branży opowiadali Paulowi McCartneyowi, który wraz z kolegami spędził dzieciństwo i młodość w zniszczonym wojną portowym Liverpoolu, że najprzyjemniej jest grać w egzotycznym plenerze, gdzie się jeszcze nie było. I tak w lutym 1965 r. wymarzonym celem podróży najważniejszej rockandrollowej grupy na świecie stały się błękitne wody dziewiczych karaibskich zatok, palmy fotografowane w promieniach zachodzącego słońca. Zachwycony Ringo, choć nie umiał pływać, skakał z jachtu w oceaniczną głębię.