Tytuł „Rezerwat” sugeruje, że zobaczymy na ekranie rodzaj zoo, katalog osobliwości. I z tej perspektywy przygląda się początkowo Pradze Marcin Wilczyński (Kwaśny), młody fotograf. Właśnie rozstał się z dziewczyną i przeprowadził za Wisłę, by zamieszkać w rozsypującej się kamienicy. Jej właściciel zleca mu wykonanie serii zdjęć – Marcin ma udokumentować fatalny stan budynku. Zadanie staje się dla fotografa okazją do przyjrzenia się okolicy, zwłaszcza że dostaje również zamówienie od kolegi z branży. Ten zachęca go do przygotowania fotoreportażu o okolicy.
I tak Marcin stopniowo zaczyna poznawać otoczenie i jego malowniczych mieszkańców. Zaprzyjaźnia się ze zmysłową szefową zakładu fryzjerskiego Hanką B. (rewelacyjna Bohosiewicz), codziennie rano gawędzi z czwórką meneli popijających wino na podwórku przed domem, słucha ploteczek od miejscowej kioskarki i znosi zaczepki pewnego psotnego rudzielca...
Praga jest dziś modna. Staje się zagłębiem artystycznym – jest polską wersją londyńskiego Soho. W jej krajobrazie pojawiają się biurowce ze szkła i metalu. Ale Łukasz Palkowski idzie na przekór panującej modzie i chce zatrzymać czas. Jakby obawiał się, że wraz z rozwojem miasta umrze atmosfera dzielnicy.
Dlatego ważniejszy od fabuły jest dla niego koloryt miejsca. Palkowski łączy wrażliwość reżysera dokumentu z temperamentem balladzisty. Składa swój film z elementów prawdziwych, obyczajowych obserwacji, a zarazem nasyca je humorem, liryzmem. Chce, żeby widz przeszedł taką drogę jak Marcin – wciąga go do środka portretowanego świata.
Nie epatuje obrazami knajactwa, biedy i przemocy (choć ich nie unika). Praga Palkowskiego to ostoja tradycji Warszawy, skarbnica jej przedwojennej historii. I przede wszystkim miejsce powrotu do najprostszych wartości. Marcin stopniowo uczy się od mieszkańców Pragi, co znaczy honor, godność, bezpośredniość i spontaniczność. Jest jak mieszczuch, który wcześniej zbytnio gonił za sukcesem, by zastanowić się nad sobą. Dopiero dzięki praskiej ferajnie pojmuje, co jest w życiu najważniejsze.