Fabryka pełna filmów

– Każdy tu kręcił – twierdzą reżyserzy, scenografowie i kierownicy planu. – Budynki Norblina są tak fotogeniczne, że nie wymagają retuszów. Trzeba je filmować, dopóki można – dodają. Na teren przy Żelaznej weszła właśnie kolejna ekipa – serialu „Czas honoru”.

Publikacja: 10.06.2009 15:10

Daniel Olbrychski jako oficer o ps. Doktor przyjmuje przysięgę młodych AK-owców

Daniel Olbrychski jako oficer o ps. Doktor przyjmuje przysięgę młodych AK-owców

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Dawniej wylewano tu z pieców surówkę, potem przez lata eksponowano zabytki i cuda techniki. Głośno było o wyburzeniu fabryki, w końcu deweloper zobowiązał się budować nowe obiekty z uwzględnieniem starych.

Nim to nastąpi, przestrzeń Norblina zaanektowali filmowcy. Jeszcze dwa tygodnie temu pracowała tu ekipa serialu „Londyńczycy”. Wczoraj przy Żelaznej padł klaps do drugiej części „Czasu honoru” – serialu, którego akcja rozgrywa się w 1941 roku.

[srodtytul]Multimedialne 360 stopni[/srodtytul]

Dlaczego Norblin tak się filmowcom podoba?

– Jesteśmy w środku miasta, a mamy niemały obszar autentycznej zabytkowej architektury – mówi Jerzy Mizak, kierownik planu, który na terenie Norblina pracował m.in. przy„Pianiście” Romana Polańskiego, ale też „Bracie naszego Boga” Krzysztofa Zanussiego.

– To jedno z ostatnich miejsc, w którym można kręcić filmy z okresu II wojny światowej. Przestrzeń multimedialna, którą można zaaranżować na wiele sposobów – wtórują mu scenografowie Ewa Skoczkowska, która trafiła tu m.in. przy okazji „Sary” Macieja Ślesickiego, i Andrzej Haliński, wspominający Norblina z serialu „Przeprowadzki”, a teraz aranżujący go na potrzeby „Czasu honoru”.

We wtorek dawna odlewnia grała opuszczony magazyn, w którym odbywało się zaprzysiężenie młodych żołnierzy podziemia. Za kilka dni odżyje tu przedwojenny plac targowy – Kercelak. Wcześniej, także na potrzeby filmu, zaaranżowano tu pomieszczenia Pawiaka i spacerniak.

– To bardzo ciekawa postindustrialna przestrzeń, zbudowana na wielu poziomach. Mamy tu głębię i perspektywę. Można zatoczyć z kamerą 360 stopni i nie znajdziemy elementów zakłócających kadr – ocenia Michał Rosa, jeden z reżyserów „Czasu honoru”. Jest tu pierwszy raz, bo fabuły woli kręcić na rodzinnym Śląsku. Także dlatego, że w Warszawie tak malownicze postindustrialne obiekty jak Norblin to rzadkość. W Łodzi jest ich z 50, a na Śląsku 250!

Ale Norblin ma swoje zalety.

– Właściwie sam się oświetla. Wystarczy w odpowiednim momencie skierować kamerę we właściwą stronę i kręcić – dodaje operator Grzegorz Kuczeriszka, który robił tu zdjęcia do tak różnych filmów jak „Dublerzy” i „Skazany na bluesa”.

– Norblin jest prawdziwy, wiarygodny architektonicznie, a na dodatek swobodnie można sobie w nim „pohasać” – coś przybić czy dostawić. Wszystko dlatego, że już niedługo część z tych budynków zostanie wyburzona – dodaje Haliński.

[srodtytul]Piekielne ognie reklamy[/srodtytul]

Na wykorzystanie Norblina jako filmowego planu zostało – jak oceniają filmowcy – najwyżej kilka lat.

Obecny właściciel terenu, spółka Art Norblin, po protestach warszawiaków zamiar wyburzenia budynków dawnej fabryki zastąpił projektem rewitalizacji. Zdecydował wkomponować w nowoczesną architekturę 11 zabytkowych obiektów, ale gdy rozpocznie się tu budowa, dla ekip filmowych nie będzie już tyle przestrzeni.

– Dziś filmowcy traktują to miejsce jak plan filmowy, na który niemal w każdej chwili można wpaść. Każdy tu kiedyś kręcił – stwierdza Kuczeriszka. Pełno tu też śladów po jego statywach, chociaż w Norblinie głównie realizował reklamy.

Andrzej Haliński zastanawia się, czy to dobra promocja dla Norblina, ale tak malowniczego ognia, świetnie udającego piekielny żar, jaki można rozpalić we wciąż czynnych piecach, nie da się rozniecić w żadnym innym znanym mu zakładzie.

Ile filmowych scen nakręcono w Norblinie? Nie sposób ocenić. Jedni mówią: do kilkudziesięciu fabuł. Inni twierdzą: produkcji może być kilkaset, jeśli liczyć reklamy. Co do jednego są zgodni: z przestrzeni Norblina trzeba korzystać, dopóki można.

Dawniej wylewano tu z pieców surówkę, potem przez lata eksponowano zabytki i cuda techniki. Głośno było o wyburzeniu fabryki, w końcu deweloper zobowiązał się budować nowe obiekty z uwzględnieniem starych.

Nim to nastąpi, przestrzeń Norblina zaanektowali filmowcy. Jeszcze dwa tygodnie temu pracowała tu ekipa serialu „Londyńczycy”. Wczoraj przy Żelaznej padł klaps do drugiej części „Czasu honoru” – serialu, którego akcja rozgrywa się w 1941 roku.

Pozostało 87% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu