Należał do pokolenia, które pod koniec lat 50. zreformowało sztukę filmową. Razem z Jeanem-Lukiem Godardem, Erikiem Rohmerem i Jacques’em Rivettem zaczynał przygodę z kinem jako krytyk wpływowego miesięcznika „Cahiers du Cinema”. Szydzili z myślowego skostnienia Hollywood, wykpiwali również europejskich twórców, którzy naśladowali wzorce zza oceanu. Dla Chabrola i kolegów reżyser nie był rzemieślnikiem, ale autorem, który na ekranie powinien pokazywać rzeczywistość przefiltrowaną przez osobiste doświadczenie.
W końcu sami postanowili pokazać światu, jak robi się autorskie kino. Pierwszym znaczącym filmem francuskiej Nowej Fali był „Piękny Serge” (1958) Chabrola. Artysta odwołał się w nim do własnej biografii. Nie tylko wziął na siebie rolę reżysera, ale także producenta, scenarzysty, a nawet autora dialogów, co było wtedy czymś niespotykanym. Na dodatek zrezygnował z profesjonalnych aktorów, powierzając role naturszczykom. Z tą samą obsadą zrealizował jeszcze „Kuzynów”, zdobywając w 1959 roku Złotego Niedźwiedzia w Berlinie.
Jednak w tym samym roku zaczął stopniowo odchodzić od nowofalowych założeń w kierunku kina popularnego. Pociągały go pełne suspensu thrillery, w których nie liczyła się jedynie intryga, ale również wiwisekcja francuskiej klasy średniej. W takich filmach jak m.in. „Niech bestia zdycha” (1964), „Niewierna żona” (1969), „Rzeźnik” (1970) pokazywał, że pod płaszczykiem spokojnego mieszczańskiego życia kryją się: przemoc, hipokryzja i mroczne namiętności.
– Burżuje zawsze są zabawni, ale potrafią być również wredni – mówił w programie telewizyjnym sprzed lat.
Sam do nich należał. Urodził się w 1930 roku. Był synem paryskiego aptekarza. Początkowo planował iść w ślady ojca, ale zwyciężyła miłość do X muzy. W młodości Chabrol przesiadywał we Francuskiej Filmotece, gdzie oglądał filmy w hurtowych ilościach. I tak jak m.in. Godard i Rivette uczył się w ten sposób przyszłego fachu.