W dodatku zakończona sukcesem, bo w ubiegłym roku nominowano „Ajami” do Oscara (film idzie więc śladami „Białej wstążki”, „Gorzkiego mleka”, „Proroka” i zwycięskiego „Sekretu jej oczu”). Współreżyserami filmu i autorami scenariusza są Arab Scandar Copti i Żyd Yaron Shani, koledzy z tego samego uniwersytetu, będący zdania, że konflikt etniczny w Izraelu to przede wszystkim sprawa na poziomie politycznym, ale stamtąd rozprzestrzenia się w społeczeństwie.

Na ekranie nie zobaczymy jednak polityki, ale zwykłych ludzi, prostych obywateli, sąsiadów. W „Ajami” wystąpili mieszkańcy tytułowej biednej dzielnicy – w większości zamieszkanej przez muzułmańską mniejszość arabską – części metropolii Tel Awiwu – Jaffy. Po rocznych warsztatach prowadzonych przez Coptiego – lokalnego społecznika i aktywistę – zagrali w obrazie ze scenariuszem pisanym przez trzy i pół roku. Punktem wyjścia opowiedzianej historii są rzeczywiste zdarzenia – omyłkowa egzekucja arabskiego nastolatka. Uruchamia ona lawinę tragicznych zdarzeń, której uczestnikami są członkowie obu grup etnicznych.

Mamy w sumie pięć zazębiających się i uzupełniających historii, z których najbardziej poruszająca dotyczy młodego Araba Maleka, ofiary absurdalnego nieporozumienia.  Niezwykle dynamiczny film ogląda się czasem jak thriller kryminalny, ale – niestety – to odwzorowanie smutnej rzeczywistości.

[ramka]Niemcy, Izrael 2009, reż. Scandar Copti, Yaron Shani, wyk. Fouad Habash, Ranin Karim, Ibrahim Frege, Scandar Copti[/ramka]