Autorzy koncepcji plastycznej – Javier Mariscal i Tono Errando – wymyślili genialny chwyt: postaci są płaskie, plakatowo-graficzne, a architektura i plenery – iluzyjnie trójwymiarowe, z perspektywą zbieżną. Mariaż dwóch stylistyk inspirowanych klimatem wczesnych lat 50. zachwyca.
Czytaj rozmowę z Fernando Truebą
To niejako odwrócenie tradycji filmów animowanych, gdzie często tło bywa szkicowe, a cyzeluje się bohaterów. Jak z reklam, z plakatów. Tło jest wzięte z rzeczywistości, a Chico, Rita i reszta ferajny są tworami symbolicznymi, „ulepionymi" z kilku rzeczywistych muzyków, z wciąż żyjącym Bebo Valdésem na czele.
Autorzy „Chica i Rity" najpierw poszukali inspiracji w dokumentach z przedrewolucyjnej epoki: fotografiach, pismach, żurnalach i filmach. Potem ekipa spędziła miesiąc na zdjęciach w Hawanie. Uchwycili ruchy charakterystyczne dla Kubańczyków, ich muzyczny nerw, temperament, najbardziej typowe zachowania. Oczywiście, sfilmowali miasto, w którym zachowało się wiele budynków z czasów postkolonialnej świetności.