Harry Potter i Insygnia Śmierci.

Jak przystało na finał jednej z najważniejszych sag filmowych w historii kina, jest spektakularnie, dynamicznie i wzruszająco.

Publikacja: 14.07.2011 16:43

Harry Potter i Insygnia Śmierci.

Foto: Warner Bros Poland

Pierwsza część ostatniego odcinka sagi była najsłabszym filmem cyklu. Harry Potter, po opuszczeniu Hogwartu, pałętał się zdezorientowany po magicznym uniwersum, szukając horkruksów – zaklętych w przedmiotach cząstek duszy lorda Voldemorta. Jakby reżyser David Yates i scenarzysta Steve Kloves zapomnieli, że najlepiej wypada na ekranie, gdy poświęca się dla innych (lub gra w quidditcha), a nie bawi się w następcę Sherlocka Holmesa.

Zobacz fotosy z filmu

Tym razem też nie obyło się bez poszukiwań. Ale gdy wreszcie akcja wraca do Hogwartu atakowanego przez hordy magów pod wodzą lorda Voldemorta, Yates i Kloves zgrabnie splatają wątki bohaterów (m. in. Severusa Snape'a i rodziców Harry'ego) z epicką batalistyką.

Ostatnia część to w wymiarze fabularnym przede wszystkim opowieść o sensie ofiary i płynnej granicy między dobrem a złem. Biografie Voldemorta i Harry'ego okazują się ze sobą silnie splecione – do tego stopnia, że życie Pottera i Sami Wiecie Kogo można potraktować jak dwa oblicza jednego losu. Z tą różnicą, że Harry umie opanować tkwiące w nim destrukcyjne moce, a Voldemort pozwolił im sobą zawładnąć.

Psychologiczna warstwa „Harry'ego Pottera..." została przez twórców ładnie wydobyta, ale nie oszukujmy się, filmowe przygody czarodzieja z Hogwartu to nie jest gęsty, freudowski dramat, tylko baśniowe kino akcji. I pod tym względem ostatni odcinek sagi sprawdza się najlepiej. Spece od komputerowej animacji wykonali robotę perfekcyjnie. Trolle i smoki wyglądają na ekranie jak żywe. A wzbijanie się do lotu białej bestii uwięzionej w podziemiach banku Gringotta po prostu zapiera dech. Dla takich scen stworzono format 3D.

Niewykluczone, że Harry Potter dostanie Oscara za efekty specjalne. To byłoby piękne zwieńczenie jego przygód.

 

Oni stworzyli ekranową sagę

  Daniel Radcliffe

– 21-letni aktor stał się ucieleśnieniem Harry'ego Pottera. Bez niego ekranizacje powieści J. K. Rowling nie odniosłyby tak zawrotnego sukcesu, bijąc na głowę kasowe rekordy m.in. "Gwiezdnych wojen". On sam dzięki tej roli stał się multimilionerem. Za występ w pierwszej części, "Harrym Potterze i Kamieniu Filozoficznym", otrzymał "skromne" 250 tysięcy funtów. Jego gaża za grę w drugiej części "Insygniów Śmierci" wyniosła już 20 milionów. Radcliffe'owi należą się oklaski za to, że przez dekadę wytrzymał ciążącą na nim presję i po zakończeniu kinowej sagi, może zaistnieć jako aktor w "dorosłym" kinie. Ma zagrać w nowej adaptacji "Na Zachodzie bez zmian" Ericha Marii Remarque'a.

 David Yates

(na zdjęciu w środku) – 48-letni Brytyjczyk przeobraził się z cenionego telewizyjnego reżysera (m. in. serial BBC "Stan gry" z 2003 roku) w twórcę najbardziej kasowej sagi w historii kina. Nakręcił cztery filmy o Harrym. Pierwszy – "Harry Potter i Zakon Feniksa" (2006) – był jeszcze dziełem poprawnego rzemieślnika, który – w przeciwieństwie do poprzedników – bał się odcisnąć na adaptacjach powieści swój ślad. Na szczęście w finale pozbył się zahamowań. Dzięki temu "Harry Potter i Insygnia Śmierci. Część 2" ma rozmach i efekty godne wielkiego finału.

  Steve Kloves

– 51-letni Amerykanin napisał scenariusze do siedmiu z ośmiu filmów o przygodach Harry'ego. Jedyny odcinek, który opuścił, to "Harry Potter i Zakon Feniksa". Został scenarzystą niemal całej serii, bo zdobył sympatię i zaufanie Joanne K. Rowling. Do kluczowego spotkania doszło w restauracji podczas lunchu. – Wiesz, którego bohatera najbardziej lubię? – zapytał Kloves pisarkę. "Byle nie Rona" – pomyślała. "Jego tak łatwo pokochać, że byłoby to banalne". – Hermionę – powiedział Kloves i to wyznanie podobno przełamało lody między scenarzystą a twórczynią Pottera. Inne filmy, do których Kloves napisał scenariusz, to m.in. nominowani do Oscara "Cudowni chłopcy" (2000).   

Film
22. Millennium Docs Against Gravity pokaże świat bez retuszu
Film
Już dzisiaj dowiemy się, kto wygrał Krakowską Nagrodę Filmową Andrzeja Wajdy! | 9 dzień 18. Mastercard OFF CAMERA
Film
Mastercard OFF CAMERA: Kraków zalany słońcem i ciekawymi filmami
Film
Największe katastrofy finansowe Hollywood ostatnich miesięcy. Na liście gwiazdy
Film
„Pierce” (reż. Nelicia Low) z Krakowską Nagrodą Filmową Andrzeja Wajdy Mastercard OFF CAMERA 2025!
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku