Anna Piekarska: Zrobiony przez panie film „Warszawa do wzięcia" pokazywany był tak podczas polskich, jak i zagranicznych festiwali. Został wyróżniony licznymi nagrodami. W jaki sposób szukałyście bohaterek filmu?
Karolina Bielawska:
Były one uczestniczkami programu skierowanego do dziewczyn, których jedno z rodziców lub dziadkowie byli kiedyś pracownikami PGR-ów. Dlatego właśnie te tereny stały się dla nas miejscem dokumentacji i poszukiwania przyszłych bohaterek filmu. Gosia i Ilona pochodzą z okolic Kętrzyna na Mazurach, gdzie 80 proc. społeczeństwa żyje z zasiłków socjalnych. Ludzie, których tam poznałyśmy, uważają, że nie mają wpływu na swoje życie, że nie mogą niczego osiągnąć, nic zmienić. W tamtych regionach mnóstwo jest wielodzietnych rodzin żyjących z zasiłków, borykających się z problemem notorycznego braku pieniędzy.
Julia Ruszkiewicz:
Szukałyśmy osób najbardziej zdeterminowanych, by stamtąd wyjechać, zmienić swoje dotychczasowe życie. Znalezienie ich – wbrew pozorom – nie było takie proste. Większość dziewczyn, które spotkałyśmy, sprawiała wrażenie, jakby wcale nie zależało im na wyjeździe. Choć z naszej perspektywy miały ku temu wszelkie powody i powinno im zależeć na tym, by wyrwać się z biedy i marazmu, nie miały chęci do zmiany swojego dotychczasowego życia. W tym sensie nasze bohaterki, przez to że podjęły próbę walki o zamianę swojej sytuacji, były wyjątkowe.