Film w 2011 roku - podsumowanie Barbary Hollender

Reżyserzy zajęli się historią i dzisiejszą Polską, publiczność to doceniła - rok 2011 w kinie ocenia Barbara Hollender

Aktualizacja: 20.12.2011 15:53 Publikacja: 19.12.2011 18:10

"Róża" Wojciecha Smarzowskiego zachwyciła krytyków w Gdyni, wygrała też Warszawski Festiwal Filmowy.

"Róża" Wojciecha Smarzowskiego zachwyciła krytyków w Gdyni, wygrała też Warszawski Festiwal Filmowy. Do kin wejdzie 5 lutego

Foto: materiały prasowe

W 2011 roku powstało w Polsce ok. 50 filmów, większość przy wsparciu Polskiego Instytutu Filmowego. Zdobyły rekordową widownię. Już w połowie grudnia było to 11 milionów osób.

Wróciły na ekran rozliczenia z historią. Obrazy często oparte na faktach, uczciwe. Antoni Krauze zrobił "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" – dawno oczekiwany film o wydarzeniach grudnia 1970 r.: skromny, niemal paradokumentalny, poruszający.

Akcja thrillera Waldemara Krzystka "80 milionów" toczy się w roku 1981, gdy działacze wrocławskiej "Solidarności" w przeddzień stanu wojennego uratowali z własnego konta 80 milionów złotych.

Agnieszka Holland cofnęła się do lat II wojny światowej i Holokaustu. Jej "W ciemności", również dzięki znakomitej kreacji Roberta Więckiewicza, jest opowieścią o dorastaniu do człowieczeństwa. Ale też refleksją o chęci przetrwania.

Wydarzeniem stała się "Róża" Wojciecha Smarzowskiego, dla mnie najciekawszy polski film ubiegłego roku. Jego akcja toczy się tuż po II wojnie światowej na Mazurach. Niemieccy mieszkańcy są z Polski wysiedlani, rosyjscy żołnierze brutalnie gwałcą kobiety, polscy repatrianci z Rosji nie mogą się zadomowić w nowym miejscu, a Urząd Bezpieczeństwa zaprowadza już komunistyczne porządki. Jest też w "Róży" nieśmiała, nieufna miłość na zgliszczach, która sponiewieranym bohaterom pozwala zachować godność.

Autorzy tych filmów, doświadczeni twórcy, z pokorą podeszli do historii, unikając czarno-białych klisz. Jedynym, wstydliwym wręcz, niewypałem okazała się "1920. Bitwa Warszawska" Jerzego Hoffmana – epopeja o zwycięstwie nad bolszewikami w 1920 roku. Dziurawy scenariusz, papierowi główni bohaterowie, nieprzekonujący romans, kiepskie aktorstwo (bo i nie było czego grać), a przede wszystkim prymitywny, bogoojczyźniany patos nieprzystający do współczesnego widzenia dziejów. Nie pomogły nawet zdjęcia w 3D.

Coraz ciekawszy staje się nurt dramatów współczesnych. Kolejny film o kondycji polskiego inteligenta – "Baby są jakieś inne" – zaprezentował Marek Koterski. Jednak najbardziej cieszy, że trwa ekspansja pokolenia 40-latków.

Kino polityczne w Polsce nie istnieje, mimo że tematy leżą na ulicy. Młodzi reżyserzy są zbrzydzeni polityką, nie interesują ich kuluary sejmowe ani gry giełdowe. Patrzą na Polskę po transformacji przez pryzmat zwyczajnych ludzi. W "Krecie" Rafael Lewandowski w nieszablonowy sposób zmierzył się z lustracją, pokazując, jak zło dawniej wyrządzone przechodzi na następne pokolenia.

Inni też śledzą meandry dzisiejszej moralności. Bohater "Wymyku" Grega Zglińskiego żyje z wyrzutami sumienia, bo zachował się jak tchórz i nie obronił przed chuliganami brata. "Lęk wysokości" – fabularny debiut Bartosza Konopki – to historia dziennikarza telewizyjnego, który musi stawić czoła chorobie psychicznej ojca. Leszek Dawid w "Ki" przygląda się młodej matce – wrażliwej i samodzielnej, ale zupełnie niedojrzałej. Rysuje portret pokolenia, które przyzwyczaiło się do wolności, jednak nie umie wziąć na siebie odpowiedzialności, nawet za własne życie.

Reżyserzy tych tytułów doszli do fabuły przez dokument. W ich filmach jest spojrzenie ludzi wyczulonych na prawdę, umiejących obserwować drobne gesty, rejestrować nastroje. To świetne, obiecujące pokolenie. A już doszlusowują do nich młodsi. "Sala samobójców" Jana Komasy to film o generacji nastolatków – uzależnionej od Internetu, pozbawionej więzi z rodziną i przyjaciółmi.

Komasa znakomicie połączył kino aktorskie z animacją. Na ekranie pojawiły się też inne próby eksperymentowania z formą, to przede wszystkim wybitny "Młyn i krzyż" Lecha Majewskiego – refleksja na temat obrazu Breughla "Droga krzyżowa".

Podsumowując mijający rok, trudno nie wspomnieć, że wśród lekceważonych przez krytyków komedii romantycznych pojawił się wreszcie film bezpretensjonalny i pełen uroku. "Listy do M." obejrzało ponad 2 mln osób.

Zachwyty 2011

„Róża" reż. Wojciech Smarzowski

Mądry film, świetne role Agaty Kuleszy i Marcina Dobrocińskiego

„W ciemności" reż. Agnieszka Holland

Interesujący powrót do Holokaustu, wielka rola Roberta Więckiewicza

"Kret" reż. Rafael Lewandowski

Nieszablonowe i odważne spojrzenie na polską lustrację

 

Rozczarowania 2011

"1920. Bitwa Warszawska" reż. Jerzy Hoffman

Bogoojczyźniana chała, której  nie ratują nawet zdjęcia w 3D

"Weekend" reż. Cezary Pazura

Komedia, na której zamiast śmiechu słychać wstydliwy rechot

„Nie opuszczaj mnie" reż. Ewa Stankiewicz

Stracona szansa na ciekawy film o bólu po stracie bliskiej osoby

W 2011 roku powstało w Polsce ok. 50 filmów, większość przy wsparciu Polskiego Instytutu Filmowego. Zdobyły rekordową widownię. Już w połowie grudnia było to 11 milionów osób.

Wróciły na ekran rozliczenia z historią. Obrazy często oparte na faktach, uczciwe. Antoni Krauze zrobił "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" – dawno oczekiwany film o wydarzeniach grudnia 1970 r.: skromny, niemal paradokumentalny, poruszający.

Pozostało 91% artykułu
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko