Wykroić uczciwy kawałek życia

Z Albertem Mayslesem, światowej sławy dokumentalistą i operatorem, rozmawia Anna Serdiukow

Aktualizacja: 21.12.2011 14:40 Publikacja: 21.12.2011 14:37

Red

„Ja nie celuję do nikogo z obiektywu. Kamera towarzyszy moim bohaterom, jest świadkiem ich życia, problemów, emocji, zdarzeń. Ma być jak najbliżej, ale ludzie nie mogą odczuwać jej obecności" –  o intuicyjnej pracy z bohaterem, nurcie direct cinema, sprzedawaniu Biblii w Ameryce oraz inspiracji muzyką i szyciem mówi jeden z najsłynniejszych dokumentalistów na świecie, amerykański reżyser i operator Albert Maysles, gość XIX edycji Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Plus Camerimage.

Anna Serdiukow:

Podczas Plus Camerimage prowadził pan mistrzowską lekcję kina. Naszą rozmowę rozpocznę cytatem z tamtego spotkania, powiedział pan wówczas, że fundamentem dla stosowanej przez pana w kinie dokumentalnym techniki było doświadczenie wyniesione z domu: wielogodzinne obserwacje, studiowanie twarzy ojca, gdy słuchał muzyki.

Albert Maysles:

Ojciec był wielkim melomanem, kochał muzykę klasyczną, potrafił na wiele godzin zastygać w fotelu przysłuchując się ulubionym koncertom. Ale to był pozorny bezruch... Obserwowanie jego twarzy nauczyło mnie cierpliwości, skupienia, konsekwencji. I tego, by szukać głębiej, zaglądać pod powierzchnię, pod maskę, którą każdy z nas przyjmuje. Ojciec odprężał się, gdy słuchał muzyki, ale jego twarz, to, co się z nią działo, to był oddzielny koncert emocji: wzruszenia, przejęcia, czułości, admiracji. Odkryłem jego inne, nieznane oblicze, ale te sytuacje wpłynęły też na moją metodę pracy, na sposób portretowania ludzi.

Film
„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta