W roku 2011 wpływy z kin wyniosły w USA 10.2 mld dolarów i były o 3,9 proc. niższe niż w roku ubiegłym. Liczba sprzedanych biletów spadła do poziomu 1,28 mld (spadek o prawie o 5 proc). To wynik porównywalny z rokiem 1995. (W najlepszych latach 2002-2005 w kinach amerykańskich sprzedawano ponad 1,5 mld biletów).
Największymi sukcesami okazały się w Stanach pewniaki: sequele z dobrze znanymi bohaterami i wcześniej już ugruntowaną pozycją. A więc takie przeboje jak „Harry Potter i Insygnia Śmierci, cz.2" (381 mln. dolarów wpływów) , „Transformers 3" (352 mln.), a wreszcie „Zmierzch. Przed świtem. Część 1" (271 mln.) Czwarte miejsce zajął w Ameryce „Kac Vegas w Bangkoku" (254 mln.), piąte — „Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach" (241 mln).
Za największe porażki roku analitycy amerykańscy uznali western science-fiction „Kowboje i obcy", film z Eddy'm Murphy'm i Benem Stillerem, łączący elementy komedii i thrillera „Tower Heist: Zemsta cieciów" i sequel animacji o pingwinach „Happy Feet. Tupot małych stóp 2".
Na liście kasowych przebojów całego świata królowali: „Harry Potter", „Transformersi" i „Piraci z Karaibów" — tylko te trzy filmy przyniosły ponad 1 mld dolarów. Czwarty na światowej liście „Kung Fu Panda 2" zarobił 665 tys., ale animacje, podobnie jak ekranizacje komiksów, nie spełniły w minionym roku oczekiwań producentów, które dzięki poprzednim sukcesom były szczególnie rozdęte. W roku 2010 „Toy Story 3" w Ameryce zarobiło 415 mln dolarów, a na świecie przekroczyło zawrotny pułap miliarda dolarów wpływów. Tegorocznym bajkom w rodzimych kinach nie udało się pokonać granicy 200 milionów dolarów, a na świecie — 700 mln.
Podobnie jak w poprzednich latach, rośnie udział rynków zagranicznych we wpływach z filmów amerykańskich. Dziś już wynosi on często ponad 70 proc. globalnych zarobków producentów. Nic dziwnego, że Amerykanie przywiązują ogromną wagę do promocji swoich tytułów na wielkich europejskich festiwalach, a także do wywiadów i konferencji prasowych odbywających się w Londynie, Paryżu czy Tokio. Jak to wygląda z naszej perspektywy? Mówiąc najprościej: światowe kina stale zalewa fala hollywoodzka.