Współczesne igrzyska olimpijskie to nie tylko widowisko sportowe. Świat poznaje je dzięki tysiącom kamer umieszczonych przy arenach zmagań oraz talentowi realizatorów i montażystów, którzy w ciągu kilku sekund są w stanie stworzyć medialny przekaz imprezy. Liczba uczestników realnych igrzysk jest mniejsza niż tych, którzy śledzą je przed ekranami telewizorów i komputerów. Media weszły zresztą do olimpijskiego świata dość prędko: już w latach 20. relacjonowało je radio, a w 1936 roku – dzięki Goebelsowskiemu umiłowaniu nowoczesnej techniki – raczkująca w III Rzeszy telewizja.
Film też musiał się pojawić w okolicach stadionów dość szybko – kino i olimpiady zostały przecież wynalezione przez nowoczesny świat mniej więcej w tym samym czasie. Pierwsze olimpiady w Atenach, Paryżu czy Saint Louis rejestrowano w sposób na wpół amatorski – niemniej ich ruchome obrazy przetrwały do dzisiaj. Warto przy tym zauważyć, że olimpiadę od początku nagrywano nie tylko na nośniki obrazu, ale i dźwięku – dzięki czemu igrzyska ery nowożytnej nie pozostały nieme, jak wiele zjawisk historycznych przed nimi. Warto bliżej przyjrzeć się spektrum filmowych opowieści o nowożytnej olimpiadzie. Zauważymy wtedy, że historia medialnych przekazów z igrzysk osobliwie często splata się z historią dwudziestowiecznych totalitaryzmów – sowieckiego i hitlerowskiego. Jak na tym tle wypada polityczność współczesnych przekazów medialnych z Olimpiady?