Bezczelnie amoralni i szczęśliwi

Brutalny, a zarazem lekki film Olivera Stone'a o narkotykach, pieniądzach i lojalności - pisze Barbara Hollender

Publikacja: 28.09.2012 08:53

Bohaterowie „Savages: ponad bezprawiem" są młodzi, przystojni i mieszkają w Kalifornii. Ben jest wrażliwym romantykiem. Chon – twardzielem z psychiką poranioną na wojnie irackiej. Żyją w bajkowym kurorcie LagunaBeach, w pobliżu Miasta Aniołów, ale nie marzą o karierze filmowych gwiazd. Prowadzą swój świetnie prosperujący biznes – hodują najlepszą w całym rejonie marihuanę. Mają też wspólną dziewczynę O, czyli Ophelia. We trójkę czują się szczęśliwi, chcą nawet porzucić Amerykę i przenieść się do jakiegoś raju na dalekiej, słonecznej wyspie. Ich sielanka się kończy, gdy odrzucają propozycję współpracy od wielkiego meksykańskiego kartelu narkotykowego.

Oliver Stone przeniósł na ekran bestsellerową powieść Dona Winslowa, która w 2010 roku trafiła na listę Top Ten „New York Timesa". Jego „Savages: ponad bezprawiem" to kino w stylu Tarantino. Szybkie tempo akcji, błyskotliwe dialogi, ekran ociekający okrucieństwem, bezczelna, otwarta amoralność, która nikogo nie dziwi, stając się normą.

Do tego oczywiście mocni, wyraziści bohaterowie, którzy potrafią widza zaskoczyć. Nadwrażliwiec może zdobyć się na wyjątkową brutalność, bezwzględna szefowa kartelu w gruncie rzeczy jest czułą kobietą gotową dla swojej córki poświęcić wszystko, stróże prawa okazują się skorumpowanymi zdrajcami, zaś politycy na wszystkim pieką własne pieczenie.

Ale są wartości, które w tym świecie bez zasad okażą się czyste: miłość, przyjaźń, lojalność. Jak u Tarantino.

W filmie Olivera Stone'a narratorką jest O, wspólna dziewczyna obu bohaterów, która jednak z góry zaznacza: „To, że opowiadam wam tę historię, nie oznacza, że pod jej koniec jeszcze żyję. To ten rodzaj opowieści, w której sprawy wymykają się spod kontroli". I znów: czy takie zdanie nie mogłoby paść w filmie Tarantino? Albo inne: „Jeśli pozwolisz ludziom myśleć, że jesteś słaby, wcześniej czy później będziesz musiał ich zabić".

W „Savages" sporo jest dystansu i humoru, a przewrotne zakończenie, mimo obowiązkowej masakry, ma lekkość twórcy „Pulp Fiction". Najlepsi są też w tym obrazie aktorzy „pożyczeni" od Tarantino i jego ucznia Rodrigueza, tacy jak John Travolta i Salma Hayek czy etatowy czarny charakter kina latynoskiego Benicio del Toro. Słabiej wypadają wynalazki samego reżysera, obsadzeni w głównych rolach Taylor Kitsch, Aaron Johnson i niedawna bohaterka filmów młodzieżowych, a potem gwiazdka serialu „Plotkara" Blake Lively.

Nowy film Olivera Stone'a jest typową, komercyjną rozrywką. Atrakcyjną i nawet niegłupią. Autor „Plutonu", „Wall Street" i „Urodzonych morderców" zrzuca kostium lewicowego trybuna i wyraźnie próbuje odświeżyć swój styl. Udowodnić, że może czasem mieć na planie lżejszą rękę i uśmiech. I w tych poszukiwaniach zapędza się właśnie w dość obce mu rejony, zagospodarowane przez Quentina Tarantino. Pozostaje mieć nadzieję, że ten ostatni nie odwdzięczy mu się i nie zacznie nagle piętnować kapitalizmu, powiewać na polach bitew amerykańskimi sztandarami, epatować bohaterstwem strażaków umierających 11 września 2001 roku w ruinach World Trade Center i wychwalać Fidela Castro. Na szczęście pokazane na ostatnim festiwalu w Cannes fragmenty jego nowego filmu „Django unchained" na to nie wskazują.

Quentin Tarantino pozostaje wierny sobie. Musi się starać, bo ma naśladowcę, któremu nie można odmówić pasji i talentu.

Bohaterowie „Savages: ponad bezprawiem" są młodzi, przystojni i mieszkają w Kalifornii. Ben jest wrażliwym romantykiem. Chon – twardzielem z psychiką poranioną na wojnie irackiej. Żyją w bajkowym kurorcie LagunaBeach, w pobliżu Miasta Aniołów, ale nie marzą o karierze filmowych gwiazd. Prowadzą swój świetnie prosperujący biznes – hodują najlepszą w całym rejonie marihuanę. Mają też wspólną dziewczynę O, czyli Ophelia. We trójkę czują się szczęśliwi, chcą nawet porzucić Amerykę i przenieść się do jakiegoś raju na dalekiej, słonecznej wyspie. Ich sielanka się kończy, gdy odrzucają propozycję współpracy od wielkiego meksykańskiego kartelu narkotykowego.

Pozostało 81% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu