Rz: Jaki ma pan stosunek do ojca Marka z Aviano, bohatera filmu?
F. Murray Abraham:
Grając, pamiętałem, że w XXI wieku ludzie przestali wierzyć w cuda. A potrzebujemy ich dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek. Ojciec Marek miał w sobie ogromną wiarę, dzięki niej mógł dokonywać rzeczy niemożliwych. I sprawiał, że inni zaczynali wierzyć w cuda. To ważne, bo w trudnych czasach ludzie stają się cyniczni, nie widzą przed sobą przyszłości, a wtedy nadzieja jest najbardziej potrzebna. Mam wrażenie, że film ją niesie: wraca do ważnego okresu w dziejach Europy, gdy okazało się, że można pokonać mrok.
XXI wiek znów przyniósł konflikt pomiędzy Wschodem i Zachodem. Jaką rolę może dzisiaj odegrać „Bitwa pod Wiedniem"? Czy nie będzie drażnić, akcentować różnic między kulturą islamską i chrześcijańską?