Normalne życie niewidzących uczniów

„Imagine" Andrzeja Jakimowskiego – niezwykły film na otwarcie warszawskiego festiwalu, który lubi iść pod prąd - pisze Barbara Hollender

Publikacja: 11.10.2012 03:23

"Imagine"

"Imagine"

Foto: kino świat

W poprzednich filmach „Zmruż oczy" i „Sztuczki" Andrzej Jakimowski udowodnił, że jest mistrzem budowania nastroju. W „Imagine" porwał się na potwornie trudne zadanie. Opowiedział o ludziach niewidzących, z trudem idących po ulicy, niepewnych własnych ruchów i reakcji.

Zobacz fotosy z filmu

Ambitne kino co jakiś czas wchodzi w świat osób niepełnosprawnych i odkrywa głębię ich przeżyć. Nierzadko pojawiają się wtedy na ekranie obrazy tak niezwykłe, jak „Johnny poszedł na wojnę" Daltona Trumbo (opowieść o okaleczonym żołnierzu), „Dzieci gorszego Boga" Randy Haines (historia niesłyszącej dziewczyny), „Motyl i skafander" Juliana Schnabla (dramat o sparaliżowanym dziennikarzu).

W filmie Andrzeja Jakimowskiego Ian – pozbawiony wzroku nauczyciel – zaczyna prowadzić zajęcia z dziećmi w prywatnej placówce dla niewidomych w Lizbonie. Ma nietypowe metody. Namawia uczniów do odrzucenia lasek, wyłapywania z otoczenia dźwięków, ale też do wyobrażania sobie świata.

– Kiedy skończyłem pisać pierwszą wersję scenariusza, przeczytałem artykuł o Benie Underwoodzie, który takie właśnie metody stosował – mówi reżyser. – Okazało się, że wymyślona przeze mnie postać istnieje naprawdę. Musiałem zacząć pracę od początku, zrobiłem bardzo sumienną dokumentację. Przez wiele miesięcy czytałem o echolokatorach i mam wrażenie, że nie ma w filmie przekłamań związanych ze zjawiskiem orientacji przestrzennej.

Ian uczy dzieci, jak wsłuchując się w echo odbite od przedmiotów, rozpoznawać ukształtowanie terenu i przeszkody na drodze. Ta metoda niesie niebezpieczeństwo wypadku. Dlatego właściciele szkoły jej nie akceptują. Jednak niewidomi uczniowie znajdują w niej szansę, by wtopić się w normalne życie. Odrzucając białe laski, stają się wolni. Ianowi zaufa też Ewa – dziewczyna, która dotąd żyła samotnie i stroniła od kontaktów z innymi. Z tego zaufania narodzi się nieśmiałe uczucie.

„Imagine" jest świetnie zagrane. W Iana i Ewę niebywale przekonująco wcielają się Edward Hogg i Alexandra Maria Lara. Kamera Adama Bajerskiego chwilami przygląda się bohaterom z bardzo bliska, a widz ma wrażenie, że idzie razem z nimi. Czuje ich niepewność i radość z każdego kroku. Film Andrzeja Jakimowskiego momentami przypomina paradokument.

„Imagine", które powstało w koprodukcji polsko-francusko-portugalskiej, miało światową premierę na festiwalu w Toronto. Magazyn „Variety" chwalił zdjęcia, montaż, ścieżkę dźwiękową i dodał: „Choć film otworzy oczy widzącej publiczności, ma w sobie zbyt mało dramaturgii, by odnieść sukces w kinach, poza obiegiem festiwalowym".

Obraz Andrzeja Jakimowskiego, pokazując wyrywanie się do wolności, chwile niepewności i walkę ze sobą, ma dramaturgię, choć zapewne nie dla amatorów kina akcji.

To znacząca inauguracja Warszawskiego Festiwalu Filmowego, który odkrywa kino pozbawione gwiazd, wieloznaczne, pokazujące świat i jego problemy z bardzo bliska. Festiwalowe filmy nie epatują efektami specjalnymi, tylko prawdą o ludziach, a dyrektor Stefan Laudyn stawia na odkrycia nowych indywidualności kina. – Chodzi nam o to, żeby pokazać film, zanim dostanie Oscara – twierdzi – i doprowadzić do spotkania z warszawską publicznością reżysera, zanim ten zdobędzie nagrodę w Cannes.

W piątek zaczyna się festiwal. Na widzów czeka ponad 200 filmów z 50 krajów i 120 gości zagranicznych. Ludzi, do których należy przyszłość kina.

Warto zobaczyć na WFF

Na Warszawskim Festiwalu Filmowym będzie można obejrzeć filmy z kilku kontynentów.

Z Azji przyjechał do Warszawy „Kwiaty wojny" Zhanga Yimou o inwazji Japończyków na Chiny w 1937 roku. W szkolnej piwnicy chronią się uczennice z klasztornego gimnazjum, 13 prostytutek i Amerykanin (Christian Bale to pierwszy aktor hollywoodzki grający w chińskim filmie). W obrazie „W innym kraju" Hong Sang-soo młoda kobieta pisze scenariusz składającego się z trzech aktów filmu, którego akcja toczy się w nadmorskim miasteczku. „10+10" to składanka 20 etiud zrealizowanych przez 10 twórców doświadczonych i 10 reżyserów nieznanych. Ich wspólnym tematem jest Tajwan.

Warto zwrócić uwagę na południowoamerykańskie „Szczęście w twoich rękach". Reżyser tego filmu Danel Burman jest Argentyńczykiem, autorem m.in. nagrodzonego berlińskim Srebrnym Niedźwiedziem „Paszportu do raju" - częściowo autobiograficznej opowieści o chłopaku, który chcąc wyjechać do Europy, szuka swoich polskich korzeni.

Europejski wkład w festiwal to m.in. komedia Jana Hrebejka „Czwórca święta" o dwóch Czechach, którzy na Karaibach próbują przewalczyć nudę swojego życia seksualnego. Widzowie, którzy obejrzeli „Raj: Miłość" Ulricha Seidla mogą poznać drugą część z tej serii „Raj:Wiara". W konkursie głównym znalazł się nowy obraz Sławomira Fabickiego „Miłość" — o kryzysie w małżeństwie trzydziestolatków. Przedpremierowo będzie pokazane „Pokłosie" Waldemara Pasikowskiego.

Ale na Warszawskim Festiwalu Filmowym warto też szukać tytułów, które nigdy nie trafią do polskich kin, bo żaden dystrybutor nie zaryzykuje wprowadzenia ich na ekrany. A dla kinomanów mogą się one okazać wielkim przeżyciem.

Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów