Kiedy życie boli

23-letni Xavier Dolan jest jednym z najbardziej obiecujących reżyserów współczesnego kina. Od piątku na ekranach jego trzeci film, „Na zawsze Laurence”

Publikacja: 07.11.2012 09:22

Susanne Clement i Melvil Poupaud w „Na zawsze Laurence”

Susanne Clement i Melvil Poupaud w „Na zawsze Laurence”

Foto: Spectator

Strugi wody spadają na szyby samochodu. „Muszę ci wreszcie coś powiedzieć" – krzyczy mężczyzna do pasażerki. Potem z oddali widzimy budynek myjni. Drzwi powoli suną do góry. Ze środka wybiega kobieta.

Zobacz galerię zdjęć

To jedna z pierwszych scen „Na zawsze Laurence", filmu o poszukiwaniu własnej tożsamości, miłości, odpowiedzialności. O prawie do inności, ale też cenie, jaką się za nie płaci.

Życiowa rewolucja

W tej myjni Laurence powiedział swojej dziewczynie, że czuje się kobietą. Że męczy się w męskiej skórze i dłużej tak żyć nie może. Frederique przeżywa szok. Ale próbuje zrozumieć. Chce ukochanemu człowiekowi pomóc. Laurence musi przejść specjalną kurację, przyjmowanie hormonów,  operacje. Ale przede wszystkim zmierzyć się z otoczeniem. Jest nauczycielem literatury. Gdy przyjdzie na zajęcia w spódnicy, szpilkach i z umalowanymi ustami, jego uczniowie „odmieńca" zaakceptują. Ich rodzice już nie. Laurence zostanie z pracy zwolniony.

„Będziesz mnie ciągle kochać?" – spyta matkę. „Stajesz się kobietą czy idiotą?" – odpowie rodzicielka. Tylko czy ona kiedykolwiek go kochała? A ojciec wykreśli go ze swojego życia całkowicie. Laurence'owi zostanie tylko sztuka: tomik wierszy, który chce wydać, powieść, którą napisze. No i Frederique. Ale ile ona może znieść? Kiedy po głupich uwagach kelnerki puszczają jej nerwy, krzyczy: „Co ty, suko, możesz wiedzieć? Kupiłaś kiedyś swojemu mężczyźnie damską perukę? Bałaś się, czy nie wróci do domu pobity?". A gdzie Frederique ma pogrzebać marzenia o domu, seksie, dziecku?

„Na zawsze Laurence" opowiedziany jest scenami jak z barwnego teledysku. Ale dotyka ważnych problemów: pokazuje proces zmiany płci jako potworną traumę. Rejestruje społeczne represje dotykające ludzi, którzy wyłamują się z ogólnie obowiązujących norm. Nic tu nie jest łatwe. Wszystko boli. Tak jak w poprzednich filmach Dolana.

Cudowne dziecko

Młody Kanadyjczyk to jedna z najbardziej spektakularnych filmowych karier ostatnich lat. Jego debiut „Zabiłem moją matkę" w 2009 roku trafił do canneńskiej sekcji „Piętnastka realizatorów" i zdobył trzy nagrody.  „Wyśnione miłości" były już w oficjalnym programie festiwalowym. „Na zawsze Laurence" wywołał poruszenie podczas ostatniej canneńskiej imprezy. 23-letni Dolan bez znieczulenia rozdrapuje własne rany.  Robi kino bardzo osobiste i prawdziwe. Może dlatego uchodzi już za reżyserską gwiazdę.

Szczupła sylwetka, krótkie, zmierzwione włosy, okulary w grubej, ciemnej oprawie. Rysy twarzy i ciemne oczy Xavier Dolan odziedziczył po ojcu Manuelu Tadrosie, aktorze egipskiego pochodzenia. Odziedziczył też po nim pasję aktorską. Jako czterolatek zaczął grać w reklamach, serialach, pojawiał się w telewizyjnych show. Uwielbiał życie przed obiektywem. Ale gdy skończył 11 lat i przestał być zabawnym, roztropnym dzieckiem, jego telefon zamilkł. Xavier odczuł to jako życiową porażkę. Odżył dopiero kilka lat później, gdy powrócił na ekran w filmie „Miroirs d'ete". I postawił wszystko na jedną kartę. Rzucił szkołę, wyprowadził się z domu, za namową macochy zaczął oglądać filmy Viscontiego, Antonioniego, Godarda, Resnais. A wreszcie sam stanął za kamerą. Czuł, że wszedł na nowy etap życia, musiał rozliczyć się z tym, co przeżył do tej pory.

„Zabiłem moją matkę" to zapis toksycznych relacji matki i syna. Dwojga ludzi złączonych miłością i nienawiścią, nieumiejących się porozumieć, choć tak samo łaknących uczucia i akceptacji. To również opowieść o godzeniu się ze swoim homoseksualizmem. Seksualnej tożsamości szuka też bohater „Wyśnionych miłości", w którym kocha się para ludzi – mężczyzna i kobieta. Komu odwzajemni uczucie?

Dolan jest gejem i w tych filmach rozliczał się ze sobą i ze światem wokół niego: pełnym nietolerancji, agresji i bólu. Jego kino jest bardzo osobiste. Dolan sam pisze scenariusze, reżyseruje i montuje swoje filmy. W dwóch pierwszych również zagrał.

Gwiazda przyszłości

„Laurence na zawsze" jest pierwszym filmem, w którym młody Kanadyjczyk opowiada nie o sobie, ale o innych. Może dlatego ucieka od paradokumentalnego stylu znanego z poprzednich tytułów, idąc w stronę poetyckiej przenośni i zachowując do bohaterów pewien dystans. Ale ta opowieść o transseksualiście przesycona jest podobnym bólem jak jego poprzednie obrazy. I choć wydaje się zbyt długa (trwa prawie trzy godziny), choć w przeciwieństwie do poprzednich tytułów nie jest aż tak głęboka, robi wrażenie.

Dziś 23-letni reżyser kręci już następny film. Bohater „Tom a la Ferme" po śmierci swojego partnera spotyka się z jego rodzicami, którzy nie byli świadomi orientacji syna.

W czasie wywiadów i rozmów z dziennikarzami Xavier Dolan sprawia wrażenie człowieka pewnego siebie, trochę bezczelnego, lekko zarozumiałego. Ale jego filmy świadczą, że to tylko maska, pod którą kryje się zraniony, wyobcowany nadwrażliwiec. Chłopak, w którym dojrzewa niesztampowy artysta.

Film
„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta