Pro i kontra: Przed północą

Pro i kontra: Czy "Przed północą" jest ciekawym eksperymentem artystycznym, zapisem życiowego dojrzewania dwojga ludzi, czy też twórcy chcą jedynie wykorzystać sukces poprzednich części tej opowieści?

Publikacja: 25.06.2013 19:28

"Przed północą"

"Przed północą"

Foto: BEST FILM

Do naszych kin trafi w piątek film „Przed północą". To kolejna, trzecia część historii związku Francuzki i Amerykanina. Pierwsza powstała w 1995 r. kolejne kręcone były co dziewięć lat. Reżyserem wszystkich filmów jest ?Richard Linklater, w bohaterów niezmiennie wcielają się ?Julie Delpy i Ethan Hawk, także współautorzy scenariusza.

Zobacz galerię zdjęć

PRO: Barbara Hollender

To niezwykły eksperyment. Zapis dojrzewania na przestrzeni dwudziestu lat tych samych bohaterów, ale też dwojga aktorów – Julie Delpy i Ethana Hawka. I reżysera Richarda Linklatera.

Celine i Jesse z filmu „Przed wschodem słońca" poznali się w 1995 roku. W Wiedniu przegadali jedną noc, włócząc się po ulicach, pijąc wino w parku, stojąc na moście nad Dunajem. Spontaniczny, prostolinijny Amerykanin i wyzwolona, kochająca sztukę Francuzka. Coś między nimi zaiskrzyło, jednak nie wymienili telefonów. Umówili się za pół roku, na dworcu w Wiedniu.

Drugi raz spotkali się w Paryżu, w „Przed zachodem słońca". Ale nie po sześciu miesiącach. Po dziewięciu latach, w roku 2004. Celine przyszła na promocję książki Jessiego. On miał za oceanem żonę i dziecko, ona przeżyła niejeden związek. Wypili kawę w kafejce, pochodzili ulicami Paryża, popłynęli statkiem po Sekwanie. I rozmawiali. Z każdą minutą coraz silniej wracała fascynacja sprzed lat. A także świadomość, że mają dla siebie tylko chwile, bo życie skazało ich na rozdzielenie. „Przed północą" dzieje się po kolejnych dziewięciu latach. Marzenia okazały się silniejsze niż odległość i zobowiązania. Celine i Jessie są razem, mają dwie córeczki. Właśnie wszyscy, razem z amerykańskim synkiem Jessiego, spędzili wakacje w Grecji. U przyjaciół, którzy na koniec pobytu robią im prezent. Zajmują się dziećmi, a ich wysyłają na noc do hotelu, żeby mogli pobyć sami.

Więc znów gadają. To już są inne rozmowy. Jessie martwi się, by nie stracić kontaktu z synem z pierwszego małżeństwa, Celine nie chce słyszeć o przeprowadzce do Nowego Jorku, musi też podjąć ważną decyzję w sprawie pracy. Stale mają inne podejście do świata. „Jankes" jest pragmatyczny. Ona, jak to Francuzka, daje się porwać uczuciom, reaguje spontanicznie. Oboje próbują zatrzymać młodość, ale nie są już tak beztroscy jak w Wiedniu i Paryżu. Czują się odpowiedzialni za dzieci, a chwilami wyraźnie przytłoczeni codziennością, do której po urlopie wrócą. A jednak zachowali coś ważnego. W czasach lakonicznych esemesów czy krótkich wiadomości na Facebooku i Twitterze potrafią się kłócić, godzić, wymieniać poglądy, razem przeżywać własne problemy i świat wokół. Największą wartością cyklu Linklatera jest właśnie to „rozgadanie", wiara, że można, że trzeba ze sobą rozmawiać.

Fascynujące jest też obserwowanie dojrzewania dwojga ludzi. Uczucie pozwala im pokonać różnice kulturowe. Zbliżyć się pomimo innych temperamentów i odmiennych wzorów życia. Pokonać upływający czas. To bardzo literackie? Może. Ale jest w trylogii Linklatera marzenie o bliskości drugiego człowieka, zaś Julie Delpy i Ethan Hawk sprawiają, że bohaterowie, którym wiele dają z siebie, są prawdziwi i wiarygodni. Ich „gadanina" ma swoją dramaturgię i ani przez chwilę nie nuży. Niezwykłe kino. Już dzisiaj jestem ciekawa, jacy będą Celine i Jessie za następnych 10 lat. Czy ich związek przetrwa? Jak wychowają dzieci? I o czym będą rozmawiać?

KONTRA: Małgorzata Piwowar

Reklamowanie „Przed północą" jako największego romansu współczesnego kina oraz używanie promocyjnych określeń ?„inteligentny, czuły, pikantny" jest grubym nadużyciem.

Fakty są takie: to już trzeci film, w którym widzowie zobaczą ten sam duet aktorski. I pewnie nie ostatni, jeśli tylko kolejny odcinek tego niby-serialu przyniesie spodziewane zyski. Nie oszukujmy się jednak. Wbrew zapewnieniom producenta, reżysera i aktorów, że widzowie bardzo oczekiwali na kolejną opowieść o losach pary, która poznała się przed laty w Wiedniu, najbardziej chcieli jej zapewne ci, których nazwiska pojawiają się w końcowej liście płac.

Nie dajcie się zwieść, że trzecia część da więcej radości niż pierwsza. Nie da, bo dać nie może. Nie można już liczyć na element zaskoczenia. Wiadomo – znów będzie rozmowa i z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć można jej koniec, czyli happy end, dający możliwość nakręcenia czwartej części. Nawet uatrakcyjnienie – w postaci umieszczenia akcji w Grecji – przywołuje skojarzenia, niestety, biznesowe. Grecja dobrze się sprzedaje, jak pamiętamy choćby z filmu „Mamma mia!". Dwa tygodnie zdjęć to projekt w sam raz na wakacje. Być może pisanie scenariusza sprawiło przyjemność aktorom (są jego współautorami), ale dla widzów to ciężka próba. Bohaterowie nie wygłaszają wprawdzie skomplikowanych filozoficznych wywodów, ale mówią bez przerwy. O wiele za dużo, co powoduje, że widz obojętnieje, bo przestaje za nimi nadążać.

Być może to propozycja do przyjęcia bardziej dla miłośników słuchowisk, choć i oni musieliby poddać się nienaturalnemu potokowi mowy, którą trudno ogarnąć. Zdjęcia trwały 15 dni – i to widać, gdyż mamy do czynienia z wyjątkowo oszczędnościową wersją: trzy plenery i strumień gadania. Ethan Hawke zwierzał się: „Pierwsza scena trwa na przykład 14 minut. Ludzie zastanawiają się, jak my to robimy. Wszystko jest kwestią ciągłego powtarzania i praktyki".

Niestety, przełożyło się to także na efekt – powinnam napisać – filmowy. Ale rzecz właśnie w tym, że z filmem „Przed północą" za wiele wspólnego nie ma. W trzecim odcinku można odwoływać się do pierwszego i drugiego, w skondensowanej formie powtarzając to, co już było. Jednak kondensat życia dwojga czterdziestolatków z dwiema córeczkami w tle wypada blado.

Mimo usilnych starań, by stworzyć pozory, że to kolejny wyjątkowy dzień – a raczej noc – w ich życiu, widz pozostaje z przekonaniem, że to już było. Bohaterowie rozmawiają o wszystkim i o niczym, raz mniej, raz bardziej składnie. A dramaturgii ani filozofii w tym nie ma. Reklamujące film określenia: „inteligentnie, czule, pikantnie" bardzo odbiegają od stanu faktycznego.

„Tym razem pokazaliśmy brutalną prawdę o długich związkach" – mówi reżyser Richard Linklater o bohaterach. – „Ta dwójka ma już romantyczne uniesienia za sobą. Przyszedł czas na prawdziwe życie".

Na prawdziwy film to się jednak nie składa.

Do naszych kin trafi w piątek film „Przed północą". To kolejna, trzecia część historii związku Francuzki i Amerykanina. Pierwsza powstała w 1995 r. kolejne kręcone były co dziewięć lat. Reżyserem wszystkich filmów jest ?Richard Linklater, w bohaterów niezmiennie wcielają się ?Julie Delpy i Ethan Hawk, także współautorzy scenariusza.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 94% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu