„Zeszyt” z Globusem

Karlowe Wary. Główna nagroda czeskiego festiwalu dla filmu Janosa Szásza.

Aktualizacja: 08.07.2013 19:09 Publikacja: 08.07.2013 01:54

W zwycięskim filmie zagrali Andras i László Gyemant

W zwycięskim filmie zagrali Andras i László Gyemant

Foto: materiały prasowe

Korespondencja z Karlowych Warów

– To nie jest film o wojnie – powiedział Janos Szász, laureat Kryształowego Globusa. – To opowieść o tym, jak wojenna trauma niszczy psychikę człowieka, zwłaszcza dziecka.

Jego „Zeszyt" jest ekranizacją powieści Agoty Kristof, która mając 21 lat, wyemigrowała z Węgier po upadku powstania węgierskiego. Mieszkała w Szwajcarii, pisała po francusku, ale na kartach powieści często wracała do ojczyzny. Jej debiutancką książką, wydaną w 1982 roku, był właśnie „Zeszyt" przetłumaczony na 30 języków. Bohaterowie, dwaj bracia bliźniacy, w czasie wojny trafiają na wieś, do babki – wiedźmy i alkoholiczki. Muszą zmierzyć się z otaczającym ich gwałtem. Robią więc wszystko, by uodpornić się na ból, fizyczny i psychiczny. Inaczej nie przetrwaliby okupacji, opuszczenia przez matkę, widoku obozu koncentracyjnego zbudowanego tuż obok domu ich babki, gwałtów radzieckich „wyzwolicieli".

Szász obserwuje, jak dwoje dzieci, walcząc ze światem, zamienia się w bestie, które bez zmrużenia oka potrafią nawet zabić. Ale śledzi też to, co w nich pozostaje czyste: rodzące się przywiązanie do babki, lojalność wobec ludzi, którzy są im bliscy. „Zeszyt" jest również studium relacji braci bliźniaków. „Oni mają dwa ciała, ale jedną duszę" – mówi Szász. Ich dojrzewanie wymaga, by nauczyli się żyć osobno. Film, choć w niektórych scenach nieprzekonujący, zyskał w Karlowych Warach etykietę węgierskiej „Białej wstążki".

– Dobry obraz festiwalowy powinien zaskakiwać, inspirować i prowokować – twierdzi Karel Och, dyrektor artystyczny karlowarskiego festiwalu. Rzeczywiście zaskakuje i prowokuje brytyjskie „Pole w Anglii" – dziwna opowieść o przygodach żołnierza, który w XVII-wiecznej Anglii zdezerterował z armii i razem z trzema innymi wędrowcami przeżywa przygody pod wpływem halucynogennych grzybków. Ale czy to inspiruje?

Bardziej skłaniająca do refleksji wydaje się współczesna skromna, ale dramatyczna opowieść z amerykańskiej prowincji „Bluebird", w której zbiorową nagrodę dostały cztery aktorki. Natomiast  dziwi Globus dla Orafura Olafssona, który w żenującym, najniżej ocenionym przez krytyków islandzkim „XL" gra polityka – alkoholika i dziwkarza. A wydawałoby się, że nagrody za kopulowanie na ekranie przez 1,5 godziny przyznawane są na festiwalach kina porno.

Czesi zebrali w konkursie filmy bardzo różne – współczesne i kostiumowe, tradycyjne i opowiedziane nowoczesnym językiem. To nie Cannes czy Berlin. Wiadomo, że o Globusy rzadko walczą arcydzieła. Tym bardziej dziwi, że „Papusza" Joanny i Krzysztofa Krauzów – najbardziej oryginalne i najpełniejsze dzieło tegorocznej rywalizacji – w oczach jury zasłużyło tylko na specjalne wyróżnienie. Nic to, ten film broni się sam, niosąc widzom wzruszenie i refleksję na temat życia, sztuki, poczucia tożsamości, miłości.

Wielki sukces odniósł Tomasz Wasilewski, który wygrał konkurs „Na wschód od Zachodu". To najciekawsza sekcja festiwalu w Karlowych Warach poświęcona pierwszym filmom artystów pochodzących z krajów postkomunistycznych.

Wśród obrazów rejestrujących degrengoladę brak nadziei, trudne podnoszenie się po latach totalitarnego ustroju, zaczynają się w tej części Europy pojawiać filmy, których twórcy mierzą się z bardziej uniwersalnymi problemami. Pokazują dylematy moralne ludzi współczesnych, ich samotność, zagubienie w społecznych układach, czasem bunt i próbę wyrwania się z narzucanych im norm.

Tomasz Wasilewski, rocznik 1980, nie ma obciążeń poprzednich pokoleń, nie musi rozliczać się z komunizmem, czasem transformacji, lustracją. Taka historia jak w „Płynących wieżowcach" mogłaby zdarzyć się wszędzie. To opowieść o miłości, zdradzie, ale też poszukiwaniu własnej tożsamości. O relacjach dziewczyny i chłopaka, którzy są ze sobą od dwóch lat, gdy zakochuje się on w mężczyźnie. Wasilewski potrafi uważnie przyjrzeć się trójkątowi. Umie podpatrywać uczucia: zauroczenie, z którym nie da się walczyć, świadomość tracenia bliskiej osoby, bezradność, poczucie winy, czasem bezwzględność i próbę walki. Ale też świadomie wybiera historię miłości trudniej akceptowalnej społecznie. Szkicuje relacje matka – syn, ojciec – syn. Ciekawe kino. Warto śledzić następne filmy tego twórcy.

Opinia

Tomasz Wasilewski, reżyser

Karlowe Wary są dla mnie ważne. W zeszłym roku byłem tu ze swoim debiutem „W sypialni", który – dobrze przyjęty – zaczął jeździć po festiwalach. Zrozumiałem, że kino nie ma granic. Ja zresztą nigdy nie myślałem kategoriami kraju. Chciałem robić filmy dla ludzi, niezależnie od tego, gdzie mieszkają. Mam oczywiście swoją opinię na temat polityki i polityków. Ale nie muszę o tym opowiadać na ekranie. W kinie bardziej mnie interesuje, jaki jest dziś człowiek. Szukam prawdy o moich bohaterach. Chcę, żeby widz podszedł do nich blisko, poczuł ich zapach, dotyk. Za granicą stale słyszę pytanie, jak w Polsce zostanie przyjęty film o gejowskiej miłości. Nie wiem. Ale może Polacy nas zaskoczą? Nagroda dla „Płynących wieżowców" w Karlowych Warach bardzo mnie cieszy. Okazuje się, że marzenia też nie mają granic.

—b.h.

Korespondencja z Karlowych Warów

– To nie jest film o wojnie – powiedział Janos Szász, laureat Kryształowego Globusa. – To opowieść o tym, jak wojenna trauma niszczy psychikę człowieka, zwłaszcza dziecka.

Pozostało 96% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu