Już od początku szło źle, bo nie dla wszystkich sprzymierzonych było jasne, czy należy w Iraku interweniować, czy są ku temu dostateczne powody. Ostatecznie zdecydowano, że Saddam posiada broń masowego rażenia i należy go powstrzymać przed jej użyciem. Ale nie wszystko szło tak, jak zaplanowano.

Początkowo wyglądało na to, że sukces jest w zasięgu ręki – po wejściu USA i koalicji do Bagdadu udało się doprowadzić do porozumienia Kurdów z emigracyjną opozycją i ustanowić tymczasowe władze. Jednak Irakijczycy wciąż nie rozstrzygnęli, czy uważają Amerykanów za okupantów, czy za wyzwolicieli. Do tego, choć stary reżim upadł, koalicjanci nie potrafili powstrzymać złodziejskich band grasujących w stolicy.

Podjęto katastrofalną w skutkach decyzję o rozwiązaniu 400 - tysięcznej armii Iraku. Pozbawieni dochodów żołnierze Saddama wsparli ruch oporu. Rozpoczęły się ataki na siły sprzymierzonych. Tylko w lipcu 88 amerykańskich żołnierzy zginęło w wyniku eksplozji prowizorycznych min lądowych. Dwie trzecie Amerykanów zabitych na polu bitwy przez następne dziesięć lat padło ofiarą właśnie takich zamachów. W samobójczym ataku na budynek Organizacji Narodów Zjednoczonych zginęło 21 osób, w końcu ONZ wycofała swoją misję z Iraku. Paulowi Bremerowi, amerykańskiemu administratorowi cywilnemu w Iraku, polecono, by jak najszybciej przekazał władzę Irakijczykom.

Bremer postanowił powołać lokalne rady, które wyłonią nowe władze. Wzorował się na amerykańskim systemie wyborczym. Próbował zyskać poparcie Rady Zarządzającej. Ale niezadowoleni z braku porozumienia szyici wyszli na ulice... W Iraku zginęło ponad sto tysięcy ludzi i to wszystko – dla demokracji...

Po dziesięciu latach od rozpoczęcia wojny nadal nie ma jednoznacznej oceny zdarzeń. W brytyjskim filmie przedstawiają je z wielu punktów widzenia , prezydenci, premierzy i ministrowie z obu stron barykady. Ilustrację do ich wypowiedzi stanowią sugestywne zdjęcia archiwalne.