Dobre, polskie filmy na DVD

Są już dostępne na płytach DVD najlepsze nasze filmy ostatniego roku. Po tej porcji kina przypomina się hasło z zupełnie innej dziedziny „Dobre, bo polskie"

Publikacja: 13.04.2014 11:00

Ida

Ida

Foto: materiały prasowe

wyd. Solopan

Paweł Pawlikowski, laureat Bafty dla najlepszego filmu brytyjskiego za „Lato miłości", wrócił do Polski po 40 latach emigracji. Zrobił film, który krytyk „The Hollywood Reporter" porównywał do dzieł Bressona, Dreyera, Bergmana, Tarra. „Ida" wpisuje się w trudne rozliczenia polsko-żydowskie, ale zrealizowana jest bez zapiekłości, pokazuje nie tyle samą zbrodnię wzorowaną na historii z Jedwabnego, co raczej próbę życia po traumie.

Zobacz galerię zdjęć

Pawlikowski opowiedział też o szukaniu własnych korzeni, o wierze, wreszcie o Polsce lat 50. z jej politycznymi uwikłaniami i tęsknotą za wolnością. I właśnie ta wysmakowana artystycznie, zrealizowana na czarno-białej taśmie „Ida" - choć zakorzeniona w polskich sprawach, okazała się całkowicie uniwersalna. Obok polskich Orłów i gdyńskich Złotych Lwów, zgarnęła nagrody w Toronto, Londynie, Warszawie, Bydgoszczy, Gijon. We Francji obejrzało ją ponad pół miliona widzów, ma też regularną, kinową dystrybucję w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych. Wszędzie zbierając entuzjastyczne recenzje.

wyd. Kino Świat

To film nagrodzony Srebrnymi Lwami podczas ostatniego festwalu w Gdyni, zwycięzca prestiżowego festiwalu w Montrealu. Prawdziwa historia chłopca, który urodził się z ciężkim porażeniem mózgowym i przez lekarzy uznany został za osobę bez świadomości i kontaktu  z niedowładem rąk i nóg,. Był czule wychowywany przez rodzinę, ale po śmierci ojca, chorobie matki i usamodzielnieniu się brata i siostry, trafił do ośrodka dla osób niepełnosprawnych. Tu postanowił walczyć o swoją godność, o prawo do bycia człowiekiem, nie rośliną.

Bardzo trudno jest opowiedzieć o takiej tragedii na ekranie. Pieprzyca zrobił film wstrząsający i bardzo prawdziwy. Pokazał siłę człowieka, który - straszliwie naznaczony i skrzywdzony przez los - chce znaleźć swój kawałek świata. Choć autor unika sentymentalizmu, „Chce się żyć" wzrusza. Także dzięki bardzo odważnej kreacji Dawida Ogrodnika.

wyd. Kino Świat

Rok 1969. Amerykanie przygotowują się do wystrzelenia Apollo 11, wkrótce pierwszy człowiek ma postawić nogę na Księżycu. A na południowo-wschodnim krańcu Polski życie toczy się swoim torem. Adam dostaje powołanie do wojska. Ma odbyć służbę w marynarce. Jego starszy, znający życie brat Antoni, postanawia odwieźć go do jednostki na Wybrzeżu.

Jacek Bromski zrobił film drogi. Chłopcy jadą koleją i stopem, przez Tarnów, Kraków, Zabrze do Świnoujścia. Dla Adama ta droga jest rodzajem inicjacji, wejścia w dorosłość. Dla widza — podróżą przez PRL.  Siermiężny, pełen korupcji kraj, gdzie wszystko się „załatwia", a milicjant budzi grozę.

Ten świat Bromski pokazał bardzo prawdziwie. Nie ma tu komicznego przerysowania jak u Stanisława Barei ani atrakcyjnej, absurdalnej ironii jak w „Rejsie". Są szare ulice, zapyziałe mieszkania, brudne toalety w pociągu, familioki Zabrza, pensjonat w Świnoujściu z wczasowiczami z FWP, nadmorska restauracja „Albatros„ z dancingiem i striptizerką. Bromski chwyta klimaty PRL-u: zwinięte banknoty, które sprawiają, że rzeczy niemożliwe stają się możliwe, cwaniactwo, niechęć do Wielkiego Brata i powtarzane przez ulicę żarty w stylu: „Przyjaźń w RWPG? My dajemy Ruskim mięso, a oni w zamian biorą od nas węgiel". A w finale czeka widzów zaskakujący zwrot.

Wyd. Galapagos

Film wygrał sekcję West od the East na festiwalu w Karlowych Warach, zostały zaproszone do Tribbeki, w Gdyni międzynarodowe jury uznało reżysera Tomasza Wasilewskiego za „młody talent reżyserski", a Martę Nieradkiewicz wyróżniło za rolę drugoplanową. „Płynące wieżowce" dostały nagrodę publiczności na ostatnim festiwalu Nowe Horyzonty, zbierają też znakomite recenzje w poważnych branżowych pismach. Wasilewski pokazał historię młodej pary, która jest ze sobą od dwóch lat, gdy chłopak zakochuje się w innym mężczyźnie. To opowieść o próbie określenia  własnej tożsamości seksualnej, ale przede wszystkim o meandrach uczuć, o zagubionych ludziach, którzy muszą stawić czoła namiętnościom, zdradzie, odejściu bliskiej osoby. Rozstrzygnąć w sumieniu dylemat: co ważniejsze - poczucie obowiązku czy marzenie o szczęściu? Wasilewski podchodzi do bohaterów blisko, żeby widz mógł poczuć ich oddech. Umie podpatrywać uczucia:  zauroczenie, z którym nie da się walczyć, świadomość tracenia bliskiej osoby, bezradność, poczucie winy, czasem bezwzględność i walkę o prawo do szczęścia. Ale też potrafi przyjrzeć się dzisiejszemu polskiemu społeczeństwu z jego nietolerancją, strachem przed innością. Ciekawy film, zdradzający duży talent 33-letniego reżysera.

Wyd. Monolith Films

Film Romana Polańskiego jest inteligentny, błyskotliwy, świetnie zrealizowany i rewelacyjnie zagrany. A przecież temat wydawał się niebezpieczny. Polański przeniósł na ekran sztukę Davida Ivesa — historię reżysera, który szuka aktorki mogącej zagrać główną rolę w spektaklu opartym na erotycznym XIXI-wiecznym opowiadaniu Leopolda von Sachera-Masocha.

„Wenus w futrze" jest pojedynkiem zblazowanego artysty i aktorki, która przyszła na casting jako ostatnia, na dodatek spóźniona. W tej walce szanse są nierówne. Ale w miarę upływu czasu to kobieta, jak bohaterka Sachera-Masocha, zawładnie mężczyzną.

Polański odważnie dotyka prawdy o relacjach reżyser-aktor. Opowiada też o rolach seksualnych, jakie w życiu gramy.

O uzależnieniu i namiętnościach. O procesie tworzenia. O przenikaniu się życia i sztuki, zacieraniu granicy między tym, co realne, a co wymyślone przez artystę.

„Wenus w futrze" to kolejny, po „Rzezi" obraz, w którym Roman Polański nie posługuje się tarczą, jaką bywa dla filmowca kino ze swoim bogatym językiem i wielkimi możliwościami technicznymi. Ostatnie jego filmy to niemal powrót do korzeni — do „Noża w wodzie", gdzie dramat namiętności i zazdrości rozgrywał się pomiędzy trojgiem ludzi.

W „Wenus w futrze" reżyserska wirtuozeria, świetnie prowadzona przez Pawła Edelmana kamera, a przede wszystkim kunszt Emmanuelle Seigner (prywatnie żona reżysera) i Mathieu Amalrica wyglądającego jak Polański sprzed 30 lat wystarczają, by widz przez dwie godziny nie mógł oderwać wzroku od ekranu.

 

 

 

 

 

 

 

wyd. Solopan

Paweł Pawlikowski, laureat Bafty dla najlepszego filmu brytyjskiego za „Lato miłości", wrócił do Polski po 40 latach emigracji. Zrobił film, który krytyk „The Hollywood Reporter" porównywał do dzieł Bressona, Dreyera, Bergmana, Tarra. „Ida" wpisuje się w trudne rozliczenia polsko-żydowskie, ale zrealizowana jest bez zapiekłości, pokazuje nie tyle samą zbrodnię wzorowaną na historii z Jedwabnego, co raczej próbę życia po traumie.

Pozostało 93% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu