Dietrich. Zmierzch błękitnego anioła w sobotę w Planete+

Opowieść o ostatnich latach życia legendarnej gwiazdy kina we francuskim dokumencie „Dietrich. Zmierzch błękitnego anioła". Premiera w sobotę o godz. 21 w Planete+ - pisze Małgorzata Piwowar.

Publikacja: 18.10.2014 11:00

"Dietrich. Zmierzch błękitnego anioła"

"Dietrich. Zmierzch błękitnego anioła"

Foto: Planete

- Świadomie tworzyła swoją legendę – także po odejściu ze sceny – uważa Louis Bozon, aktor i przyjaciel artystki. – Zależało jej, żeby pamiętano ją taką jak kiedyś.

Kiedy nie mogła już utrzymać swego doskonałego wyglądu, z którego słynęła, zamknęła się w swoim paryskim apartamencie i nie opuszczała go aż do śmierci, czyli przez prawie 15 lat. Nie przestała jednak interesować się życiem poza murami domu – oglądała telewizję, słuchała radia, czytała gazety. Żelazna konsekwencja kobiety o żelaznym charakterze, a przecież gdy miała jeszcze 72 lata, występowała 62 razy w roku...

Jej pokój wyglądał jak wojskowy schron, wszystko znajdowało się w nim w zasięgu ręki – wspominają ci, których dopuszczała do poufałości i pozwalała im odwiedzać siebie. Była ich garstka, tym bardziej, że kapryśna natura Marleny dawała się ludziom we znaki.

- Uważała, że jeśli kogoś chce widywać, to dla niego zaszczyt. Potrafiła dzwonić i dwadzieścia razy, nagrywać się na sekretarkę – wspomina jeden z jej znajomych. – Tyranizowała wszystkich.

Już za życia stała się legendą. Spokojna, piękna, bez cienia uśmiechu z niskim głosem zdolnym poruszyć najbardziej niewrażliwych na kobiece wdzięki, budziła pożądanie nie tylko mężczyzn, ale i kobiet. Wychowana w zamożnej niemieckiej rodzinie otrzymała staranne wykształcenie. Postanowiła, że zostanie aktorką, dostała się do słynnej berlińskiej szkoły aktorskiej Maxa Reinhardta. Wkrótce, jako 21-letnia początkująca aktorka poznała 26-letniego Rudolfa Siebera i zakochała się tak bardzo, że za niego wyszła. Urodziła się im córka. Po dwóch latach zaczęli osobne życie.

- Nigdy nie była po prostu matką – wspomina Maria Riva, córka Dietrich. – Zawsze zachowywała się jak królowa albo gwiazda.

Zagrała w dziesiątkach filmów m.in. w „Tragedii miłości" Joe Maya, „Tacy są mężczyźni" Georga Jacoby'ego. W sztuce teatralnej „Pojedynek na Lido" po raz pierwszy zafascynowała publiczność łamiąc stereotypowe wyobrażenie kobiety – grała w monoklu. W następnych filmach dołożyła do swego wizerunku frak, spodnie i cylinder, choć występowała też w nie mniej słynnej powłóczystej lśniącej sukni wyszywanej cekinami i perłami. Była wręcz obsesyjnie zdyscyplinowana. Pewnego razu zgodziła się stać bez ruchu osiem godzin, po to, by każda perła na jej sukience była w idealnym miejscu.

Przełomem była rola Loli Loli w „Błękitnym aniele" Josefa von Strenberga. W „Maroku", jako pierwsza gwiazda całowała się na ekranie z kobietą łamiąc dotychczasowe normy obyczajowe. Romansowała z najbardziej pożądanymi kobietami i mężczyznami, wśród których byli nawet panowie Kennedy. Ponoć tylko Gary Coopera nie udało się jej uwieść... Przyjaciele twierdzą, że jej jedyną miłością – i to odwzajemnioną – był Jean Gabin, ale kiedy go poznała, była mężatką i wcale nie chciała się rozwodzić...

- Jeśli spędzałeś z nią pięć minut - to bardzo intensywnie i wszystko mogło się wtedy wydarzyć – pamięta Peter Riva, wnuk.

Mimo miłości do Niemiec, Marlena opuściła je, gdy do władzy doszli faszyści – nie zdołali jej namówić, ani przekupić, by pozostała. W czasie wojny występowała dla wojsk alianckich.

Zmarła 6 maja 1992 roku w Paryżu, zaś 10 dni później odbył się - zgodnie z jej ostatnią wolą - pogrzeb w Berlinie.

- Świadomie tworzyła swoją legendę – także po odejściu ze sceny – uważa Louis Bozon, aktor i przyjaciel artystki. – Zależało jej, żeby pamiętano ją taką jak kiedyś.

Kiedy nie mogła już utrzymać swego doskonałego wyglądu, z którego słynęła, zamknęła się w swoim paryskim apartamencie i nie opuszczała go aż do śmierci, czyli przez prawie 15 lat. Nie przestała jednak interesować się życiem poza murami domu – oglądała telewizję, słuchała radia, czytała gazety. Żelazna konsekwencja kobiety o żelaznym charakterze, a przecież gdy miała jeszcze 72 lata, występowała 62 razy w roku...

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta
Film
Krakowski Festiwal Filmowy będzie w tym roku pełen hitów
Film
Festiwal w Cannes i zaskakujące opowieści o rodzinie
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Patronat Rzeczpospolitej
Największe kino plenerowe w Polsce powraca!
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont