Szalona miłość - recenzja filmu

Austriaczka Jessica Hausner w wyrafinowanej „Szalonej miłości" opowiada o grze pozorów. Film od piątku w kinach - pisze Barbara Hollender.

Aktualizacja: 17.11.2014 20:22 Publikacja: 17.11.2014 19:51

Szalona miłość - recenzja filmu

Foto: Spectator

Z ekranu nie pada nazwisko Heinricha von Kleista. Ale wszystko inne się zgadza. Jessica Hausner opowiada o samobójstwie, które niemiecki pisarz i poeta popełnił razem ze swoją przyjaciółką Henriettą Vogel w 1811 roku.

Filmowy bohater jest poetą, człowiekiem – mimo młodego wieku – wypalonym i cierpiącym na depresję. Chce się zabić, ale dość egoistycznie – w towarzystwie kobiety. Najchętniej pięknej kuzynki, w której się kocha, ale ona zbywa go śmiechem: ma narzeczonego, za którego wychodzi za mąż. Poeta upatruje sobie więc kolejną ofiarę. Henrietta jest posłuszną żoną urzędnika, matką i znudzoną panią domu. Poeta jest dla niej odmianą i gdy lekarze podejrzewają u niej śmiertelną chorobę, godzi się na wspólne samobójstwo.

Ale Austriaczka Jessica Hausner jest reżyserką interesującą przede wszystkim dlatego, że umie przełamywać stereotypy. W znakomitym „Lourdes" w niebanalny sposób pokazywała pielgrzymkę do świętego miejsca. Jej bohaterowie wadzili się z Bogiem, lecz ich Bóg nie był daleki, nieosiągalny i wszechmocny.

W „Szalonej miłości" z kolei jest wszystko poza szaloną miłością. Poeta opowiadający o uczuciu do Henrietty wyraźnie kłamie – to słabeusz szukający towarzystwa do przejścia na drugą stronę. Henrietta też godzi się na ekstremalny krok nie z powodu namiętności czy szału, lecz z tęsknoty za jakąkolwiek odmianą.

Wszyscy tu coś grają. Przed innymi i przed sobą. Jedyną prawdziwą i sympatyczną postacią jest w tej historii mąż Henrietty – zwyczajny facet, który kocha żonę i próbuje walczyć o jej życie. Ale też jest na tyle tolerancyjny, by pozwolić jej odejść z poetą.

W „Szalonej miłości" wszystko poza tą jedną postacią wydaje się fałszywe. Poeta jest tylko pozornie wielkim romantykiem. Nawet kiedy wyznaje miłość i namawia do wspólnego samobójstwa, robi to beznamiętnie. Henrietta też tylko pozornie się w nim zakochuje. Z ekranu wieje pseudofilozofią, a w zamyśle głębokie myśli są płytkie jak kałuża po mżawce.

U Jessiki Hausner nie ma zbyt wielu eksponatów z epoki. Tłem opowieści są surowe wnętrza, ogród, las. Czy naprawdę pokazując ludzi utopionych w morzu fałszu, robi film o XIX wieku?

Barbara Hollender

Z ekranu nie pada nazwisko Heinricha von Kleista. Ale wszystko inne się zgadza. Jessica Hausner opowiada o samobójstwie, które niemiecki pisarz i poeta popełnił razem ze swoją przyjaciółką Henriettą Vogel w 1811 roku.

Filmowy bohater jest poetą, człowiekiem – mimo młodego wieku – wypalonym i cierpiącym na depresję. Chce się zabić, ale dość egoistycznie – w towarzystwie kobiety. Najchętniej pięknej kuzynki, w której się kocha, ale ona zbywa go śmiechem: ma narzeczonego, za którego wychodzi za mąż. Poeta upatruje sobie więc kolejną ofiarę. Henrietta jest posłuszną żoną urzędnika, matką i znudzoną panią domu. Poeta jest dla niej odmianą i gdy lekarze podejrzewają u niej śmiertelną chorobę, godzi się na wspólne samobójstwo.

Film
Znany pisarz chce odwołania Oscarów. „Neron grał, gdy Rzym płonął”
Film
Trump chce przywrócić wielkość Hollywood. Powołał doradców
Film
Rekomendacje filmowe. Dwa ważne filmy czyli uczta dla wymagającego widza
Film
Nie żyje legenda brytyjskiego kina. Joan Plowright przez chorobę wycofała się z zawodu
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Film
„Dziewczyna z igłą” to film współczesny, choć z akcją sprzed 100 lat
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego