Berlinale 2015 po werdykcie: Mocne kino z duszą

Złoty Niedźwiedź dla „Taxi” Jafara Panahiego i reżyserski triumf Małgorzaty Szumowskiej.

Aktualizacja: 15.02.2015 17:23 Publikacja: 15.02.2015 17:12

Jafar Panahi sam usiadł za kierownicą taksówki i nakręcił film wart Złotego Niedźwiedzia. Ale pozost

Jafar Panahi sam usiadł za kierownicą taksówki i nakręcił film wart Złotego Niedźwiedzia. Ale pozostali bohaterowie filmu i jego współtwórcy pozostają anonimowi berlinale

Foto: Berlinale

To fantastyczny werdykt. Jury Berlinale wskazało współczesnemu kinu kierunek. Nie ugięło się przed mistrzami, którzy zaprezentowali kiepską formę, powtarzali samych siebie lub kłaniali się łatwej komercji. Przypomniało, że licząca 120 lat sztuka filmowa zachowuje świeżość, gdy twórcy uważnie obserwują świat.

Na scenie w Berlinale Palast Złotego Niedźwiedzia odbiera mała dziewczynka, bratanica Jafara Panahiego. Płacze. Z przejęcia i wzruszenia nie może z siebie wydusić ani słowa, choć w filmie „Taxi" wyglądała na osóbkę energiczną i elokwentną. Jej wuja nie ma w Berlinie. Wybitny reżyser został w Iranie skazany na sześć lat więzienia i 20-letni zakaz wykonywania zawodu. Za „szerzenie antypaństwowej propagandy" – za filmy, w których pokazywał społeczne tło zbrodni dokonanej w Teheranie albo dziewczyny chcące obejrzeć mecz piłkarski. Środowisko filmowe stanęło za nim murem. Były listy protestacyjne, żądania uwolnienia artysty.

„Jestem filmowcem, nie umiem robić niczego poza filmami. Kino jest moim sposobem wyrażania siebie, sensem życia. Nic nie może mnie powstrzymać od robienia filmów" – napisał Panahi w materiałach do „Taxi". Pracuje stale. W więzieniu nakręcił przemycony potem do Cannes obraz „To nie jest film", w areszcie domowym – „Zasunięte zasłony". „Taxi" jest kolejną produkcją, w której nie umieścił napisów początkowych ani końcowych, by nie narażać współpracowników na represje. Ale sam usiadł za kierownicą żółtej taksówki i wcisnął przycisk kamery. Rozmowy z kolejnymi pasażerami ułożyły się w dramatyczny portret irańskiego społeczeństwa indoktrynowanego i tłamszonego na co dzień przez reżim, a jednak wyrywającego się do wolności.

Walka o prawdę

Złoty Niedźwiedź dla Jafara Panahiego nie jest jednak aktem politycznym – kolejnym dowodem wsparcia dla represjonowanego artysty. „Taxi" to po prostu znakomity film, a nagroda dla niego to dowód, że nie trzeba dysponować wielomilionowym budżetem, a w obsadzie mieć hollywoodzkich gwiazd, żeby wbić widza w fotel. Najmocniej z ekranu brzmi dziś prawda.

Ta prawda bije również z filmów południowoamerykańskich. Z uhonorowanego Grand Jury Prize „Klubu" Pablo Larraina – mocnego oskarżenia Kościoła katolickiego o tuszowanie przewinień księży, z wyróżnionego Nagrodą Bauera „Wulkanu" – opowieści o losie Indian, dla których czas się zatrzymał, wreszcie – z dokumentu Patricio Guzmana „The Pearl Button" (Srebrny Niedźwiedź za scenariusz), gdzie wody oceanu przy wybrzeżach Patagonii skrywają niejedną tajemnicę. Zaczynając od traumy indiańskich plemion mordowanych przez kolonizatorów, a kończąc na tragedii dysydentów, wywożonych tutaj w czasie dyktatury Pinocheta w latach 1973–1990.

Berlińskie jury dało też filmowcom inny sygnał, nagrody aktorskie wręczając Charlotte Rampling i Tomowi Courtneyowi za role w kameralnym filmie „45 lat" o starzeniu się.

Wielki sukces odniosło na Berlinale kino polskie. Fantastycznie było patrzeć na spontaniczną radość Małgorzaty Szumowskiej, która w geście triumfu uniosła nad głowę Srebrnego Niedźwiedzia za reżyserię „Body". Autorka „33 scen z życia" znów zmierzyła się ze śmiercią i bólem tych, którzy zostają. „Body" to historia trzech osób: starzejącego się prokuratora, jego córki anorektyczki i terapeutki, która czuje kontakt z duchami zmarłych i organizuje seanse spirytystyczne. Trzy różne podejścia do życia, ale podobne traumy. Bo wszyscy oni nie mogą dać sobie rady ze sobą po stracie kogoś bliskiego.

Potrzeba wiary

Dziewczynie umarła matka, prokurator stracił żonę i nie potrafi nawiązać kontaktu z córką. Terapeutka miała synka, który w ósmym miesiącu życia nie obudził się ze snu. „Body" wbrew pozorom jest znacznie bardziej opowieścią o duszy niż o ciele – o samotności, o współczesnych frustracjach i depresjach, o szukaniu ratunku w psychoterapii i spirytualizmie, o potrzebie wiary. W cokolwiek. A przecież w końcu nadzieję niesie bohaterom próba zbliżenia się do najbliższej osoby. Piękne kino, ze świetnymi kreacjami Mai Ostaszewskiej, Janusza Gajosa i znalezionej przez Facebooka debiutantki Justyny Suwały.

Dwa lata temu do konkursu berlińskiego trafił film Szumowskiej „W imię...". Teraz wyjeżdża ona ze stolicy Niemiec z tytułem najlepszej reżyserki. Dzieli go ze świetnym Radu Jude, który pokazał „Aferim!" – czarno-biały film o handlu cygańskimi niewolnikami w XIX-wiecznej Rumunii.

Nagrodę za zdjęcia dostali Jewgenij Priwin i Sergiej Michalczuk – operatorzy „Pod elektrycznymi chmurami", w której Aleksiej German Jr kreśli obraz Rosji w ostatnim stuleciu. Polskim koproducentem jest Apple Film Production.

Nasze kino przeżywa znakomity czas. W tym samym okresie kończy się kampania oscarowa. „Ida" jest wśród pięciu filmów nominowanych w kategorii obrazów nieangielskojęzycznych. Może to jest właśnie ten moment, w którym – tak jak kiedyś stało się w Rumunii po „4 miesiącach, 3 tygodniach i 2 dniach" – polskie filmy znów porwą międzynarodową widownię. Tym bardziej że jak „Ida" czy „Body/Ciało", choć osadzone w polskich realiach, stają się uniwersalne.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu