Jest jedną z trzech legendarnych gwiazd włoskiego kina. Sophia Loren, Gina Lollobrigida i Claudia Cardinale to boginie seksu lat 60. Wszystkie trzy pięknie się zestarzały i nie straciły nic ze swojej klasy. Noszą w sobie wspomnienia czasów, gdy kino było magią. To one zaczarowywały publiczność w filmach wielkich artystów kina XX wieku.
— Federico Fellini mówił mi, że jestem jego muzą — wzdycha dziś Claudia Cardinale.
Była najmłodsza z nich. Piękna, seksowna, kusząca z ekranu przymkniętymi, jak to czasem określano „sypialnianymi" oczami. Krytycy nazywali ją włoską odpowiedzią na francuską ekranową uwodzicielkę Brigitte Bardot. Zagrała w ponad 100 filmach, jej twarz ozdobiła okladki ok. 900 magazynów w 25 krajach. Ale nigdy nie pokazała się na zdjęciach nago czy nawet topless.
Uchodząca za jeden z seks-symboli Włoch dziewczyna urodziła się i wychowała się w Tunezji, w rodzinie włosko-francuskiej. Jej ojciec pochodził z Sycylii, matka z Francji. I wydaje się, że wpływy kultury znad Loary były w jej przypadku dość silne, bo aktorka mówiła po włosku z francuskim akcentem (czasem jej niski głos był w kinie dubbingowany), a dziś za swój dom uważa Paryż.
Jak wiele włoskich gwiazd Cardinale weszła do świata kina jako królowa piękności. Była nastolatką, gdy wygrała konkurs piękności, w którym znalazła się trochę przez przypadek. Ale gdy zdobyła tytuł najpiękniejszej Włoszki mieszkającej w Tunezji, w nagrodę pojechała na festiwal filmowy do Wenecji. Tam dostała kilka filmowych ofert i odrzuciła je.
— To jest jak z mężczyznami — żartowała kiedyś w wywiadzie dla brytyjskiego „Guardiana". — Jeśli natychmiast powiesz „Tak", po jakimś czasie sobie pójdzie. Jak mówisz „Nie", pragnie cię długo.
Tak mówi Cardinale dzisiaj. Wtedy jednak był jeszcze inny powód: młodziutka dziewczyna schowała się w zaciszu domowym, bo była w ciąży. W 1958 roku urodziła syna. Potem, przez wiele lat jej agenci ukrywali ten fakt. Cardinale z wytwórnią filmową podpisała swój pierwszy kontrakt, w którym zobowiązała się, że przez określony czas nie obetnie włosów, nie przytyje i nie wyjdzie za mąż. Utrzymywała, że chłopiec, z którym przyjechała z Tunezji jest jej małym bratem. Prawdę wyjawiła dopiero, gdy Patrizio miał 19 lat. Do dzisiaj dziennikarze tylko spekulują kim był jego ojciec. Ona sama w wywiadzie dla jednego z francuskich pism stwierdziła, że została zgwałcona.
Ale dalej jej życie ułożyło się jak w bajce: przeprowadzka z całą rodziną do Rzymu, studia w Centro Esperimentale w Rzymie, kilka drobnych kontraktów filmowych, a od roku 1960 coraz silniejsza pozycja włoskiej divy.
Jej kariera zawsze przebiegała dwutorowo. Cardinale współpracowała z najwybitniejszymi reżyserami europejskimi. Uchodziła za ulubioną aktorkę Luchino Viscontiego. Spotkali się przy filmie „Rocco i jego bracia", gdzie mistrz powierzył Claudii małą rolę. Ale już w w 1963 roku partnerowała Alainowi Delonowi w „Lamparcie". Dwa lata później zagrała główną rolę w „Błędnych gwiazdach Wielkiej Niedżwiedzicy", a w 1974 roku wróciła przed kamerę Viscontiego w „Portrecie rodzinnym we wnętrzu".