Cannes 2015: „Syn Szawła" czarnym koniem

O „Synu Szawła" było głośno, zanim jeszcze odbył się jego pierwszy canneński pokaz.

Aktualizacja: 16.05.2015 07:28 Publikacja: 16.05.2015 07:16

Laszlo Nemes

Laszlo Nemes

Foto: AFP

Rzadko zdarza się, by film debiutanta znalazł się w głównym konkursie i walczył o Złotą Palmę. Mówiono więc, że Laszlo Nemes może być czarnym koniem festiwalu.

Węgier nie jest debiutantem młodym. Ma 38 lat i za sobą wiele doświadczeń. Urodził się w Budapeszcie, ale wyrósł w Paryżu. Po studiach na wydziałach historii i stosunków międzynarodowych pracował jako asystent przy krótkich filmach. Przez dwa lata asystował też Beli Taarowi. W 2007 roku sam zrobił 14-minutowy obraz „With a Little Patience", w którym obserwował niemal nieruchomą twarz urzędniczki i mężczyznę niecierpliwie czekającego na nią za oknem.

Po sukcesach tego filmu Nemes zdecydował się na studia reżyserskie w Nowym Jorku. Ale długometrażowy debiut zrealizował na Węgrzech. W „Synu Szawła" cofnął się do lat II wojny światowej. Opowiedział o 48 godzinach z życia Szawła Auslandera, węgierskiego Żyda, członka Sondercommando z Auchwitz-Birkenau.

Pierwsze sceny filmu są wstrząsające. Szaweł idzie wśród ludzi wysypujących się z transportu, zaganianych do selekcji. Kamera pracuje niespokojnie, chaotycznie, nerwowo, jakby dostosowując się do zamieszania i strachu, który tam panuje. Szaweł nie wyszedł z tego transportu. Nie nosi pasiaka, ale na jego marynarce jest duży czerwony znak. Razem z innymi członkami Sondercommando nadzoruje to, co ma się za chwilę stać. Pospiesza ludzi zdejmujących ubrania, potem nagich zagania do pomieszczenia, patrzy, jak znikają za metalowymi drzwiami. Mają przejść przez kąpiel i dezynsekcję. Szaweł wie, że idą do komory gazowej. Potem będzie słuchał dochodzących zza zamkniętych drzwi krzyków śmierci, będzie sprzątał ich ciała, mył komorę, przewoził zwłoki do spalarni, rozsypywał do wody popiół. Całe ciężarówki popiołu. Nikt tego jeszcze tak w kinie pokazał.

Szaweł wie, że jego samego czeka podobny los - członkowie Sondercommanda za dużo widzą, co jakiś czas są „wymieniani". Jego koledzy szykują ucieczkę. Ale on ma inną sprawę do załatwienia. Własną. Z komory wyciągają ciało chłopca, który nie umarł. Rzęzi, ale oddycha. Szaweł widzi, jak oficer niemiecki własnymi rękami go dusi. W dziecku rozpoznaje swojego syna, którego dawno nie widział. Czy to naprawdę był on - nie dowiemy się. Ale Szaweł chce go godnie pochować. Z szacunkiem, z rabinem. I o tym jest ten film.

— Chciałem maksymalnie zbliżyć się do jego percepcji, pokazać wybrane fragmenty jego świata – tylko to, co widzi i słyszy – tak, aby jak najwięcej pozostawić wrażliwości samego widza — mówi Nemes. Zrobił to. „Syn Szawła" jest wstrząsającym obrazem. Właśnie dlatego, że ta bardzo zbliża się do strachu, poniżenia, przerażającej zbrodni. Ale i dlatego, że pokazuje próbę zachowania godności w nieludzkich warunkach.

Bunt Szawła przeciwko znieważeniu ludzkiej śmierci jest nawet czymś więcej nią walka o fizyczne przetrwanie. To pytanie o moralność w czasach amoralnych, o istnienie Boga, który się od ludzi odwraca, o istotę człowieczeństwa.

Chwilami „Syn Szawła" wydaje się „siadać", historia staje się przekoncepowana, ale film i tak robi potworne wrażenie. Po takich obrazach wyjście na zalane słońcem Croisette to szok. A o to przecież chodzi w sztuce.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu