Pawlik Morozow urodził się w 1918 roku we wsi Gierasimowka. Jako przykładny pionier doniósł na własnego ojca, który nie godził się na zamienienie wsi w kołchoz, a także fałszował dokumenty dla "bandytów i wrogów państwa radzieckiego". Trofima Morozow został rozstrzelany, a w 1932 roku dziadek-kułak swego wnuka zamordował.
Potem pojawiło się kilka innych wersji tej historii, ale dla władzy sowieckiej Morozow stał się przykładem męczennika, który dobro komunistycznego państwa stawiał ponad dobrem rodziny. Denuncjatorowi stawiano pomniki, trafił do szkolnych czytanek, książek, dziecięcych piosenek.
Łotewska reżyserka Laila Pakalnina na tej historii oparła swój film, wykorzystując też wątki niedokończonych "Łąk bieżyńskich" Eisensteina. Tytułowy „Świt" to kołchoz. 11-letni Janis donosi na ojca, a ten nie wybacza mu zdrady.
Najmocniejsze są w tym filmie obrazy radzieckich pionierów. Indoktrynowanych dzieci, które idąc przez wieś, stają się groźne. Jest tu coś z klimatu „Białej wstążki", gdzie Haneke pokazywał narodziny nazizmu. Reżim wdziera się do najmłodszych umysłów, daje im poczucie siły, zamienia w ślepych wyznawców ideologii przeświadczonych o własnej prawdzie.