Od początku roku główne indeksy warszawskiego parkietu zanotowały ponad 20 proc. zwyżki. Czy w tej sytuacji nie powinniśmy mocniej zachęcać Polaków, żeby byli aktywniejsi na rynku kapitałowym?

Zdecydowanie tak. Można bez żadnych obaw mówić o tym, że polski rynek kapitałowy – poza tym, że jest bezpieczny, dobrze zorganizowany i nadzorowany – jest najlepszym rynkiem giełdowym w Europie, a nawet na świecie. Wzrost indeksu podstawowego, który obserwowaliśmy od początku roku, rekordowy poziom WIG – ponad 100 tys. pkt – to historyczne odczyty. To idealna okazja, żeby szerokiej rzeszy inwestorów, przede wszystkim indywidualnych, pokazać atrakcyjność tego rynku. Przypomnę, że udział inwestorów zagranicznych, instytucjonalnych w obrotach na warszawskiej giełdzie wynosi ok. 60–70 proc., co oznacza, że 60–70 proc. beneficjentów to inwestorzy zagraniczni. Następnie mamy polskie fundusze inwestycyjne i emerytalne, a między 13 a 16 proc., w zależności od okresu, który bierzemy pod uwagę, stanowią inwestorzy indywidualni. Można by więc powiedzieć: drodzy inwestorzy, to idealna okazja, aby czerpać zyski z tej sytuacji, aby się przyłączyć do tego wzrostu.

Czy są elementy, które mogłyby sprawić, by Polacy, inwestorzy indywidualni, byli chętniej obecni na parkiecie przy ul. Książęcej?

Myślę, że tak. Powinny zostać wprowadzone rozwiązania zarówno z rynku krajowego, chociażby jakieś formy zachęty do inwestowania, jak i z zagranicy. Już od wielu, wielu lat trwa dyskusja na temat podatku od zysków kapitałowych. Wydaje się, że w tym obszarze regulacyjnym są dziś wypracowywane rozwiązania, czego nie było od lat. Mogą to być także zachęty w postaci chociażby zwiększenia limitów dla trzeciego filara ubezpieczeniowego, czyli IKZE i IKE, czy też zachęty dla PPK. To są sprawy wewnętrzne, które musimy rozwiązać. Natomiast mamy także unijny projekt – unię oszczędności i inwestycji – który zakłada przeniesienie dużej części oszczędności z rachunków bankowych właśnie na rynki kapitałowe po to, żeby stymulować wzrost gospodarczy i innowacyjność europejskich gospodarek w obliczu globalnej konkurencji.

Także na Europejskim Kongresie Finansowym w Sopocie rozmawiano o tym programie. Jak wpisać nasz rynek w ten program i ekosystem całej Unii Europejskiej?

Powiedziałbym nieco przewrotnie, że polski rynek kapitałowy jest świetnie wpisany w ekosystem unii rynków europejskich. Chociażby wspomniany udział inwestorów zagranicznych w obrotach na polskiej giełdzie na poziomie 60–70 proc. pokazuje, że nie ma barier regulacyjnych, nie ma barier w postaci działalności posttransakcyjnej, którą akurat reprezentuję jako Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych i izba rozliczeniowa KDPW_CCP. Czego natomiast brakuje polskiemu rynkowi? Skali, czyli zwiększenia masy. A więc napływu nowego, a przede wszystkim długoterminowego kapitału dla finansowania gospodarki. To jest dobre zarówno dla tych, którzy inwestują kapitał, jak i dla gospodarki. Bo rynek kapitałowy inwestuje w przedsięwzięcia wyższego ryzyka, innowacyjne, co jest kluczem, szczególnie jeżeli chodzi o innowacyjną gospodarkę w globalnej konkurencji. Dołączenie do tego inwestorów indywidualnych stanowiłoby idealne rozwiązanie polegające na zwiększeniu masy polskiego rynku kapitałowego.

Czy takie rynki jak polski mają szansę na zmobilizowanie kapitału i finansowanie potrzeb naszej gospodarki w ramach działań, które zapowiada i podejmuje Unia Europejska? Bo potrzeby finansowe, związane choćby z inwestycjami w obronność, są coraz większe i pewnie takie pozostaną w kolejnych latach.

Transformacja energetyczna, inwestycje w zbrojenia, inwestycje infrastrukturalne to wszystko są wyzwania, które muszą być sfinansowane w najbliższych latach. Wydaje się, że sam sektor bankowy temu nie podoła i rynek kapitałowy jest niezbędnym elementem, który sprawi, że będzie możliwe sfinansowanie tak ogromnych nakładów inwestycyjnych, które nas czekają. W kraju raczej nie powinniśmy mieć z tym problemu, tu wszystko jest w naszych rękach. To, co zależy od regulatora krajowego i instytucji infrastrukturalnych, robimy i możemy robić. Natomiast oczywiście powstaje pytanie, czy unia rynków kapitałowych lub unia oszczędności i inwestycji nie stworzą pewnych elementów zagrożenia dla polskiego rynku kapitałowego.

Jakie mogą być te ewentualne zagrożenia?

Trwają prace nad nową architekturą rynku kapitałowego w Europie. Jeżeli w raporcie Draghiego czytamy o zbyt dużej fragmentaryzacji, jeśli słyszymy, że jest za dużo giełd i centralnych depozytów – bo w każdym kraju jest centralny depozyt, w Europie istnieje ich 36 – i za dużo izb rozliczeniowych, to w naturalny sposób można się obawiać, że ktoś będzie chciał zmniejszyć ich liczbę. A jeżeli tak, to pytanie, w jaki sposób będzie przeprowadzony ten proces i kto odpadnie. W tym kontekście wydaje mi się, że trzeba mieć rękę na pulsie, uczestniczyć bardzo intensywnie w konsultacjach w Unii Europejskiej, tak żeby mieć wpływ na procesy, które będą zachodzić. W tej chwili tak naprawdę nie wiemy, w którym kierunku pójdą te działania.

—not. jer

Partner rozmowy: Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych