Wartość aktywów zgromadzonych w funduszach inwestycyjnych w niespełna rok (od stycznia) wzrosła o ponad 50 proc. Obecnie jesteśmy już bardzo blisko granicy 150 miliardów złotych. Jest to wynik imponujący, choć biorąc pod uwagę bieżącą sytuację zarówno na rynku akcji, jak i obligacji na pokonanie tej bariery przyjdzie nam chyba sporo poczekać.
Obserwując strukturę aktywów działających na naszym rynku funduszy, widać, że Polacy wciąż preferują inwestycje lokalne. Ok. 85 proc. wszystkich zasobów TFI lokowane jest bowiem w kraju, głównie na rynku akcji. Na początku 2007 r. krajowe inwestycje stanowiły ok. 88 proc. łącznych aktywów. Te 3 punkty procentowe różnicy to efekt większego zainteresowania inwestycjami poza granicami kraju. W ciągu tego roku właśnie ten segment rynku rozwija się najbardziej dynamicznie. Obecnie zagraniczne aktywa TFI sięgają 22 miliardów złotych, z czego około połowy to papiery udziałowe.
Od początku roku największy przyrost aktywów (o prawie 230 proc.) zanotowały fundusze operujące w krajach Azji i Pacyfiku. Ponad 200-proc. przyrostem mogą się pochwalić fundusze inwestujące w krajach europejskich spoza strefy euro (tzw. rynki wschodzące). Jedynym regionem, z którego ulotniły się pieniądze Polaków, była Ameryka Północna. Łączna wartość zaangażowanych tam aktywów spadła o ok. 17 proc. (do 2,7 mld zł), głównie za sprawą pozbywania się tamtejszych obligacji skarbowych i ostrej przeceny dolara. W krajach strefy euro wzrosło natomiast zaangażowanie w akcje, a spadło w obligacje. W sumie aktywa w tym regionie zwiększyły się średnio o ok. 70 proc. Z kolei zaangażowanie funduszy w instrumenty krajowe od początku roku wzrosło o nieco ponad 40 proc.
Generalnie można więc powiedzieć, że inwestujący w fundusze wzięli sobie do serca medialne apele zarządzających i analityków o konieczności dywersyfikacji portfela i wypłynęli ze swoimi inwestycjami na szersze wody. Czy jednak z perspektywy tego roku był to dobry interes i czy moda na zagranicę nie przyszła zbyt późno?
Gdy spojrzymy na wyniki inwestycyjne funduszy, widać, że poza kilkoma wyjątkami zagraniczne zakupy przyniosły straty. Po części jest to rezultat różnic kursowych (dolar od początku roku stracił ponad 14 proc., a euro ok. 4 proc.), sytuacji na europejskich i amerykańskich rynkach akcji (jedynie giełda niemiecka zyskała ok. 15 proc.), ale też wysokich, sięgających nawet 6 proc., prowizji.