Polacy przekonują się do inwestowania za granicą

Coraz więcej pieniędzy fundusze inwestycyjne lokują poza granicami kraju. Korzystający z usług TFI klienci szczególnie upodobali sobie tzw. rynki wschodzące. Powód? Agresywna reklama i wyższe niż na rodzimym rynku zyski

Publikacja: 27.11.2007 03:10

Polacy przekonują się do inwestowania za granicą

Foto: Rzeczpospolita

Wartość aktywów zgromadzonych w funduszach inwestycyjnych w niespełna rok (od stycznia) wzrosła o ponad 50 proc. Obecnie jesteśmy już bardzo blisko granicy 150 miliardów złotych. Jest to wynik imponujący, choć biorąc pod uwagę bieżącą sytuację zarówno na rynku akcji, jak i obligacji na pokonanie tej bariery przyjdzie nam chyba sporo poczekać.

Obserwując strukturę aktywów działających na naszym rynku funduszy, widać, że Polacy wciąż preferują inwestycje lokalne. Ok. 85 proc. wszystkich zasobów TFI lokowane jest bowiem w kraju, głównie na rynku akcji. Na początku 2007 r. krajowe inwestycje stanowiły ok. 88 proc. łącznych aktywów. Te 3 punkty procentowe różnicy to efekt większego zainteresowania inwestycjami poza granicami kraju. W ciągu tego roku właśnie ten segment rynku rozwija się najbardziej dynamicznie. Obecnie zagraniczne aktywa TFI sięgają 22 miliardów złotych, z czego około połowy to papiery udziałowe.

Od początku roku największy przyrost aktywów (o prawie 230 proc.) zanotowały fundusze operujące w krajach Azji i Pacyfiku. Ponad 200-proc. przyrostem mogą się pochwalić fundusze inwestujące w krajach europejskich spoza strefy euro (tzw. rynki wschodzące). Jedynym regionem, z którego ulotniły się pieniądze Polaków, była Ameryka Północna. Łączna wartość zaangażowanych tam aktywów spadła o ok. 17 proc. (do 2,7 mld zł), głównie za sprawą pozbywania się tamtejszych obligacji skarbowych i ostrej przeceny dolara. W krajach strefy euro wzrosło natomiast zaangażowanie w akcje, a spadło w obligacje. W sumie aktywa w tym regionie zwiększyły się średnio o ok. 70 proc. Z kolei zaangażowanie funduszy w instrumenty krajowe od początku roku wzrosło o nieco ponad 40 proc.

Generalnie można więc powiedzieć, że inwestujący w fundusze wzięli sobie do serca medialne apele zarządzających i analityków o konieczności dywersyfikacji portfela i wypłynęli ze swoimi inwestycjami na szersze wody. Czy jednak z perspektywy tego roku był to dobry interes i czy moda na zagranicę nie przyszła zbyt późno?

Gdy spojrzymy na wyniki inwestycyjne funduszy, widać, że poza kilkoma wyjątkami zagraniczne zakupy przyniosły straty. Po części jest to rezultat różnic kursowych (dolar od początku roku stracił ponad 14 proc., a euro ok. 4 proc.), sytuacji na europejskich i amerykańskich rynkach akcji (jedynie giełda niemiecka zyskała ok. 15 proc.), ale też wysokich, sięgających nawet 6 proc., prowizji.

Liderem wśród funduszy inwestujących za granicą jest – jak do tej pory – ING Zagranicznych Funduszy Dolarowych, który od początku br. wypracował dla klientów 24-proc. zysk. Inwestuje w jednostki zagranicznych funduszy denominowanych w dolarach (z czego ok. połowy w jednostki akcyjne).

Ponadprzeciętne w skali całego rynku wyniki przyniosły też inwestycje w fundusze Arki i PKO/Credit Suisse operujące na rynkach Europy Środkowej i Wschodniej (Czechy, Polska, Węgry, Turcja i Austria). Jednak już inwestycje PKO PKO/CS na rynku japońskim w skrajnym wypadku spowodowały, że wartość portfela z początku roku jest dziś mniejsza o 1/3. To pokazuje, że decydując się na zagraniczne inwestycje, trzeba mieć przynajmniej ogólną wiedzę na temat sytuacji w regionie i broń Boże nie dać się ponieść emocjom. Czasy, gdy można było kupić jednostki i o nich zapomnieć, już dawno minęły.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Otóż od stycznia największe profity można było osiągnąć, inwestując w Chinach. Akcje zdrożały tam średnio o prawie 100 proc. Tymczasem operujące na tym rynku krajowe fundusze Pioneer i AIG zarobiły dla klientów (nie uwzględniając prowizji) po kilkanaście procent.

Szturm na jednostki funduszy zagranicznych to w znacznym stopniu efekt działań marketingowych TFI. Podobnie było jakiś czas temu z funduszami operującymi na rynku akcji małych i średnich spółek. To właśnie zakupy funduszy doprowadziły do znacznego przewartościowania walorów popularnych Misiów, tak zachwalanych przez towarzystwa.Dla wielu nieświadomych inwestorów skutki decyzji podejmowanych bardziej emocjonalnie (reklama) niż racjonalnie okazały się bolesne. W ciągu ostatnich pięciu miesięcy indeks spółek małych i średnich firm stracił ponad 30 proc., a na odrobienie strat przyjdzie zapewne długo czekać. Z funduszami zagranicznymi raczej tak nie będzie, choćby z powodu dużo niższych aktywów. Warto jednak na wszelki wypadek pamiętać o doświadczeniach teraz już nie Misiów, ale prawdziwych niedźwiedzi.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy