Założyciel Stowarzyszenia Dolina Lotnicza i prezes największej polskiej fabryki lotniczej WSK PZL Rzeszów, Marek Darecki marzy, by Podkarpacie powtórzyło powojenny sukces niemieckiej Bawarii. Jest na dobrej drodze. Promocja Doliny Lotniczej w świecie już spowodowała, że położonym przy granicy z Ukrainą regionem – z przedwojennymi tradycjami lotniczymi oraz dobrze wyszkoloną i tanią kadrą – zaczęły się interesować międzynarodowe koncerny lotnicze.
Siłą napędową jest WSK Rzeszów, największy i najnowocześniejszy zakład lotniczy w tej części Europy. Należy on do kanadyjskiego Pratt & Whitney wchodzącego w skład amerykańskiego koncernu United Technologies Corporation. To w Rzeszowie montowane są silniki do F–16 dla koncernu Lockheed Martin. Oprócz WSK Rzeszów do Stowarzyszenia Grupy Przedsiębiorców Przemysłu Lotniczego Dolina Lotnicza należy 65 podmiotów, w tym liczące się w świecie zakłady tej branży.
Zaczęło się w 2003 roku, gdy Marek Darecki zaproponował 20 małym i dużym firmom lotniczym z regionu wspólne działanie. Przekonywał, że stworzenie prężnego klastra lotniczego w tej części kraju o długich tradycjach lotniczych będzie miało ogromne znaczenie. Podawał przekonujące argumenty: 70 lat tradycji lotniczych, 90 proc. polskiej produkcji w tej branży, kilkanaście tysięcy wykwalifikowanych pracowników, zaplecze naukowe w postaci Politechniki Rzeszowskiej i centralnie zlokalizowane lotnisko o charakterze międzynarodowym w Jasionce.
Marek Darecki mówił, że możliwy jest skok technologiczny podobny do tego, jaki po wojnie odnotowała Bawaria. Region ten – też z sielskimi krajobrazami i rolnictwem – stał się potęgą w dziedzinie przemysłu informatycznego, motoryzacyjnego, a zwłaszcza lotniczego.
Wizje te zaczynają się spełniać. Podkarpacie jest już rozpoznawalne w Europie jako zagłębie przemysłu lotniczego. Ale poważnym partnerem stanie się dopiero wówczas, gdy w ślad za produkcją pójdą badania naukowe i w świecie będą znane rozwiązania technologiczne podkarpackich konstruktorów.