Ten tydzień pokaże, na ile prawdziwe są intencje rozmów w sprawie rządowego programu „Solidarność pokoleń 50+”. W środę w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy OPZZ, w którym proponuje się przedłużenie o dziesięć lat prawa do wcześniejszej emerytury. W czwartek natomiast związki zawodowe z Komisji Trójstronnej będą się zastanawiały, jak opiniować rządowy pomysł zachęcenia do pracy osoby po pięćdziesiątce.
– Niestety, sprawdziły się nasze przypuszczenia – mówi Janusz Śniadek, szef NSZZ „Solidarność”. Według związkowców program to jedynie zasłona – gabinet Donalda Tuska chce zabrać pracownikom ich uprawnienia do wcześniejszych emerytur.
Program „Solidarność pokoleń 50+” to, jak już pisała „Rz”, rządowy pomysł, który ma doprowadzić do powrotu na rynek pracy osób po pięćdziesiątce. Plan jest taki, by maksymalnie w ciągu 12 lat co druga osoba, która skończyła 50 lat, nadal chciała pracować. Teraz robi to co trzecia.
– Jeśli w tym czasie pracę podejmie 700 – 800 tys. osób, które skończyły 50 lat, a o takiej grupie mówimy, to budżet zyska 15 – 16 mld zł z wpływów podatkowych. Dodatkowo zmniejszy się kwota potrzebna na wsparcie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych o około 16 mld zł – tłumaczy Agnieszka Chłoń-Domińczak, wiceminister pracy odpowiedzialna za system ubezpieczeń społecznych.
I ona, i jej przełożona Jolanta Fedak, minister pracy, zapewniają, że program jest tak skonstruowany, by wyraźnie wspierał ideę zatrudnienia i aktywności zawodowej. Stąd w projekcie ulgi dla pracodawców, szkolenia dla czterdziestopięciolatków i osób starszych, likwidacja wcześniejszych emerytur. Rząd zapowiada też skuteczną pomoc dla bezrobotnych po pięćdziesiątce.