W reklamach produktów oszczędnościowych coraz częściej widzimy wpadające w oko wysokie oprocentowanie opatrzone gwiazdką. Komentarz pod spodem głosi, że jest to oprocentowanie analogicznej, tradycyjnej lokaty, a reklamowany produkt w rzeczywistości wypracuje mniejszy zysk. Taki komunikat może mocno zamieszać w głowach mniej zorientowanych klientów.
Całemu zamieszaniu winien jest 19-proc. podatek od zysków kapitałowych, potocznie zwany podatkiem Belki. Płacimy go od zysków na giełdzie, w funduszach inwestycyjnych, ale również od tego, co zarobimy na tradycyjnych lokatach. Stawki podawane przez banki na billboardach czy w tabelach oprocentowania są stawkami brutto, które trzeba jeszcze pomniejszyć o podatek. I tak, na przykład, jeśli tradycyjna lokata jest oprocentowana na 8 proc. w skali roku, to klient w rzeczywistości może liczyć na 6,48 proc. Tę stawkę możemy nazwać oprocentowaniem netto.
Z opodatkowania zwolnione są jednak ubezpieczenia na życie. Tę furtkę wykorzystują bankowcy, oferując klientom lokaty opakowane w polisy. To, co po roku czy dwóch wypłaca nam ubezpieczyciel, jest formalnie świadczeniem ubezpieczeniowym, dlatego od zysku nie zapłacimy podatku Belki. Jeśli bank sprzedający taki produkt obiecuje zysk w wysokości np. 6,48 proc., to tyle faktycznie zarobimy. Trzeba jednak pamiętać, że w reklamach takich produktów banki często podają ich oprocentowanie na zasadzie „co by było, gdyby od tego też się płaciło podatek Belki”. Ma to pewien sens, bo z pozoru lokata na 8 proc. wydaje się lepsza niż polisa przynosząca 6,48 proc., a przecież ostateczny efekt dla naszego portfela jest taki sam. Trzeba jednak pamiętać, by przed podpisaniem umowy uważnie przeczytać nie tylko ulotkę reklamową, ale też regulamin produktu, i sprawdzić, czy wartość z reklamy jest oprocentowaniem brutto czy netto.
Polisy lokacyjne zwykle są korzystniejsze od tradycyjnych lokat terminowych. Dzięki temu, że zysk jest zwolniony z podatku, bankom łatwiej jest zaoferować atrakcyjne dla klientów stawki. W tabeli zostały zebrane aktualne oferty – aż dziewięć instytucji ma roczne „poliso-lokaty” przynoszące ponad 7 proc. zysku brutto. Lepsze, lub choćby porównywalne, tradycyjne roczne lokaty znajdziemy tylko w kilku instytucjach. AIG Bank ma lokatę z oprocentowaniem 8,1 proc., Getin Bank oferuje 7 proc., a Polbank płaci tyle klientom, którzy powierzą na rok co najmniej 250 tys. zł. Równie korzystne depozyty znajdziemy też w kilku SKOK.
Lokaty opakowane w polisy różnią się od tradycyjnych depozytów bankowych kilkoma szczegółami. Gdy klient zerwie „poliso-lokatę”, najczęściej otrzyma tylko zwrot kapitału, ale bez jakiegokolwiek zysku. Jeżeli jest to polisa dwu- lub trzyletnia, prawdopodobnie dostaniemy odsetki, ale tylko za pełne lata. W podobnej sytuacji będzie posiadacz tradycyjnej lokaty, który zlikwiduje ją przed czasem. Może liczyć na zwrot kapitału i wypłatę odsetek, tyle że liczonych według obniżonej stawki.