Na warszawskim parkiecie od początku notowań rynek był słaby. Indeksy rozpoczęły dzień od spadków i przez całą sesję ani na moment nie wyszły powyżej zamknięcia z wtorku. Taniała zdecydowana większość akcji.
Dodatkowych argumentów za sprzedażą dostarczyła publikacja GUS o majowej produkcji przemysłowej, która okazała się zdecydowanie niższa od oczekiwanej przez analityków. W ujęciu rocznym produkcja zwiększyła się tylko o 2,3 proc. (spadek w samym maju o 8,5 proc.) wobec średniej prognozy na poziomie 6,5 proc. rok do roku. Analitycy uważają, że pewnym wytłumaczeniem tak słabych danych są majowe święta i z tego powodu na razie nie powinno się zmieniać ocen naszej gospodarki.
Handel koncentrował się na spółkach z WIG20 (obrót 955 mln zł), ale nie tylko z powodów czysto fundamentalnych. Kolejną sesję aktywni inwestorzy „przesiadali się” na nową, wrześniową serię kontraktów terminowych na WIG20, co powoduje wzmożony handel akcjami wchodzącymi w skład tego indeksu. Od wczoraj po raz pierwszy na serii wrześniowej otwarta jest większa liczba pozycji niż na wygasających w piątek kontraktach czerwcowych. Ostatecznie na koniec dnia WIG i WIG20 straciły odpowiednio: 1,46 i 1,51 proc. i po wczorajszej sesji znajdują się na poziomach podobnych do tegorocznych minimów (WIG nawet poniżej) z zamknięcia 11 czerwca.
Także w Europie Zachodniej wartość indeksów spadała. Wróciły obawy inwestorów o kondycję sektora finansowego i z niepokojem oczekiwano publikacji kwartalnego raportu amerykańskiego banku inwestycyjnego Morgan Stanley. W ślad za spadkiem cen ropy na wartości traciły też akcje spółek sektora paliwowego. Wyniki Morgan Stanley okazały się słabe, ale nie gorsze od prognozowanych. Zdecydowanie negatywny wpływ na rynki, również w USA, miała publikacja raportu kwartalnego FedEx. Potentat branży kurierskiej miał stratę, przedstawił też rozczarowujące prognozy.