Dziś warszawska giełda opublikuje dane dotyczące udziału grup inwestorów w obrotach giełdy za pierwsze półrocze. W ostatnich latach rozkładał się on niemal równo między inwestorów indywidualnych, instytucjonalnych krajowych i instytucjonalnych zagranicznych. Tym razem według informacji „Rz” dojdzie do rewolucji.
Znaczny spadek w udziale w obrotach zanotują inwestorzy indywidualni, którzy pierwsi wycofują się ze spadającego rynku. – Dekoniunktura zawsze bardziej męczy inwestorów indywidualnych. Ale jestem przekonany, że w przypadku większości graczy jest to wyczekiwanie na dobry moment do inwestycji – mówi Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
Udział drobnych graczy mógł się zmniejszyć o kilka – kilkanaście punktów procentowych. Świadczą o tym giełdowe dane. Liczba transakcji dokonywanych za pośrednictwem brokerów obsługujących klientów indywidualnych (DI BRE, DM BOŚ, DM IDM) spadła w lipcu tego roku o 40 proc. w porównaniu z lipcem 2007 r.
W ubiegłym miesiącu podwoiły się z kolei obroty zdalnych członków giełdy operujących poza Polską. Liderem w tym zakresie jest czeski Wood and Company, który ma już prawie 5 proc. rynku. – Obroty przesunęły się na duże spółki, a zlecenia są często składane przez finansowych inwestorów z zagranicy – mówi Grzegorz Leszczyński, prezes DM IDM SA. Oczywiście na handlu z zagranicznymi podmiotami zarabiają głównie firmy działające na stałe w Polsce.
Spośród krajowych graczy ożywienie obrotów w lipcu najlepiej wykorzystał ING Securities, który odpowiedzialny był za 13 proc. handlu na warszawskiej giełdzie. W ten sposób zdetronizował dotychczasowego lidera, czyli DM Banku Handlowego. Na dalszych miejscach w czołówce nie było zmian. Brokerzy z pierwszej piątki odpowiadali za ponad 50 proc. handlu na całej giełdzie, a reszta obrotów przypadła na 32 domy maklerskie.