Droga do fotela prezesa

Polscy szefowie zdobywają zawodowy szczyt dwa razy szybciej niż ich zachodni koledzy. Są też od nich o prawie dziesięć lat młodsi. Statystyczny prezes dużej giełdowej spółki ma 47 lat

Publikacja: 27.08.2008 06:58

Droga do fotela prezesa

Foto: Rzeczpospolita

Średnio w 12 lat po rozpoczęciu kariery zawodowej polscy menedżerowie zasiadają na fotelu prezesa albo dyrektora generalnego – wynika z naszej analizy życiorysów szefów największych firm giełdowych z WIG20. Ale rekordziści pierwsze szlify w kierowaniu firmami zdobyli już po czterech – sześciu latach pracy zawodowej. Transformacja gospodarcza i związana z nią wymiana kadr w latach 90. wyjątkowo sprzyjały wyścigowym karierom menedżerów.

[wyimek]Szybko zmieniająca się gospodarka oznacza szybkie kariery. To otworzyło naszym menedżerom drzwi do wczesnych awansów[/wyimek]

Wśród największych spółek giełdowych notowanych na warszawskiej giełdzie tak szybkie awanse mają za sobą m.in. Mirosław Krutin, prezes KGHM, Krzysztof Rosiński, prezes Getin Holdingu (jako 26-latek wszedł do zarządu PKO/Handlowy PTE), czy Michał Szubski z PGNiG.

[srodtytul]Pokolenie 40+[/srodtytul]

Ale nawet przeciętny 12-letni czas dotarcia do stanowiska prezesa to dużo krócej niż w ustabilizowanych gospodarkach na zachodzie Europy czy w USA. Tam najwyższe stanowiska w firmie menedżerowie osiągają średnio po 24 latach kariery zawodowej – wynika z opisanych przez tygodnik „The Economist” badań Moniki Hamori, profesor madryckiego Instituto de Empresa, i Petera Cappelli z Wharton School, którzy przeanalizowali kariery prezesów największych firm w USA i Europie.

W rezultacie statystyczny szef dużej firmy jest też u nas o kilka lat młodszy od prezesów korporacji na Zachodzie. Widać to także wśród prezesów spółek z WIG20. W tej grupie, gdzie czterech menedżerów nie skończyło jeszcze czterdziestki, średnia wieku szefa wynosi dziś 47 lat.

To i tak więcej niż pod koniec lat 90. – W ostatnich latach zaczęła rosnąć średnia wieku polskich menedżerów, choćby przez to, że ludzie, którzy zaczynali karierę w latach 90., dziś są 40-latkami – mówi Marek Suchar, dyrektor firmy doradztwa personalnego IPK.

Krzysztof Nowakowski z firmy executive search Korn & Ferry Int. ocenia, że grupa menedżerów, którzy zaczynali karierę na początku transformacji i w ostatnich latach weszli na szczyt, wyraźnie się zwiększa.

[wyimek]5 - 7 lat wynosi przeciętna kadencja polskiego prezesa w jednej firmie[/wyimek]

To zła wiadomość dla dzisiejszych 20 – 30- latków, bo pokolenie 40+ zostanie na szczycie jeszcze długo. Dla nich szansą mogą być coraz częstsze międzynarodowe kariery starszych kolegów. – To tylko kwestia czasu, gdy nasi menedżerowie będą trząść europejską gospodarką- uważa szef Korn&Ferry.

Co powinni robić młodzi ludzie, którzy marzą o błyskotliwej karierze menedżera? Sądząc po wynikach badań prof. Hamori, warto, by postawili na system wewnętrznych awansów. Według jej danych pracownicy, którzy w ramach jednej firmy wspinali się po szczeblach korporacyjnej drabiny, lądowali na fotelu prezesa o ok. cztery lata wcześniej niż ci, którzy często zmieniali pracodawców.

Jak jednak wynika z analizy karier szefów spółek WIG20, tylko nieliczni zrealizowali w jednej firmie model „od stażysty do prezesa”. Takie kariery (choć nie zawsze od stażysty i niekoniecznie w spółkach, którymi teraz kierują) mają za sobą Mirosław Krutin z KGHM, Michał Szubski z PGNiG, Piotr Walter z TVN (od początku życia zawodowego związany z głównym akcjonariuszem telewizji, grupą ITI). Oraz dwaj menedżerowie, którzy swą karierę zaczynali w PRL: Konrad Jaskóła, szef Polimeksu Mostostalu (przez lata w Petrochemii Płock), i Paweł Olechnowicz, prezes grupy Lotos.

Mirosław Krutin, który zaczął pracę w grupie chemicznej Rokita jako stażysta, i po sześciu latach pracy został szefem jednej ze spółek zależnych, a po kolejnych dwóch, jako 34-latek, prezesem całej grupy PCC Rokita. Podobną karierę, ale w grupie PGNiG, zrobił prawnik Michał Szubski.

[srodtytul]Cenna różnorodność[/srodtytul]

Jak jednak dowodzą kariery innych szefów spółek z WIG20 – większość menedżerów zmieniła po drodze kilku pracodawców. Co zresztą sugerują często doradcy personalni. – Żyjemy w na tyle dynamicznej i innowacyjnej rzeczywistości, że zostawanie na dłużej, czyli więcej niż pięć lat, w jednym miejscu pozbawia ludzi różnorodnych doświadczeń i kontaktów z rynkiem. A u nas różnorodność doświadczeń jest w cenie – twierdzi Krzysztof Nowakowski.

Jego zdaniem „hodowla własnych menedżerów” to atrakcyjny model dla firm działających na ustabilizowanych rynkach, gdzie liczy się ciągłość doświadczenia. – Ale nasze doświadczenie to konieczność restrukturyzacji, budowy nowej kultury korporacyjnej – dodaje Nowakowski.

– Menedżerowie, którzy mają za sobą praktykę w różnych firmach mają większy repertuar reakcji – ocenia Marek Suchar. Dodaje, że zmiany prezesa dobrze robią i menedżerom, i firmom. – Po 10 – 15 latach w szefach zanika umiejętność przystosowania się do zmian, bo to przecież oni decydują, czy i co w firmie zmienić– zwraca uwagę Suchar. Jak często zmieniać pracę? Szef spółki z WIG20 zajmuje to stanowisko przeciętnie od ponad trzech lat, ale połowa ma co najwyżej dwuletni staż. Trzeba jednak pamiętać, że w WIG20 jest nadreprezentacja spółek Skarbu Państwa, gdzie kadencja szefa zależy od polityki.

Piotr Wielgomas, prezes Bigram Personnel Consulting, twierdzi, że o ile na początku kariery zawodowej naturalne są cykle dwu – trzyletnie na jednym stanowisku, to na wyższych stanowiskach menedżerowie zostają po pięć – siedem lat.

– Wtedy dopiero widać, że coś się w firmie zmieniło – dodaje szef Bigramu. Radzi, by się nie poddawać presji zmiany pracy za wszelką cenę. – Jeśli ktoś się realizuje w danej pracy, jest skuteczny, a firma go docenia, nie ma powodów, by za wszelką cenę szukał czegoś nowego. Co innego, gdy ocenia, że osiągnął w tej firmie wszystko – ocenia Wielgomas.

Średnio w 12 lat po rozpoczęciu kariery zawodowej polscy menedżerowie zasiadają na fotelu prezesa albo dyrektora generalnego – wynika z naszej analizy życiorysów szefów największych firm giełdowych z WIG20. Ale rekordziści pierwsze szlify w kierowaniu firmami zdobyli już po czterech – sześciu latach pracy zawodowej. Transformacja gospodarcza i związana z nią wymiana kadr w latach 90. wyjątkowo sprzyjały wyścigowym karierom menedżerów.

[wyimek]Szybko zmieniająca się gospodarka oznacza szybkie kariery. To otworzyło naszym menedżerom drzwi do wczesnych awansów[/wyimek]

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy