Unicredit obniżył cenę docelową dla akcji spółki o zera i podtrzymał rekomendację "sprzedaj". To - jak przyznają analitycy z innych banków rekomendacja równoznaczna z określeniem, że firma jest bankrutem. Jednocześnie dodają jednak, że niektóry amerykańscy potentaci też takie mają.
Fatalna rekomendacja spowodowała spadek notowań akcji Grupy Lotos o 19 proc. Handel zawieszono na kilka minut.
Akcje drugiej co do wielkości firmy paliwowej w kraju pod koniec dnia odbiły się i na zakończenie sesji traciły 5 proc. (12,93 zł).
W uzasadnieniu rekomendacji analitycy napisali, że trudno jest im znaleźć wartość w firmie, która jest silnie zadłużona i ma ujemne przepływy finansowe. Firma ma tracić na transakcjach hedgingowych na walutach i stopie procentowej. Posiada 600 mln dolarów krótkich pozycji w dolarowych kontraktach forward i miliard dolarów w kontraktach na stopę procentową. Według Roberta Rethy' ego, analityka z UniCredit istnieje co najmniej 50 proc. szans, że firma nie przetrwa.
"Hedging może być ryzykowny. W obecnej sytuacji rozchwiania rynków to tykająca bomba. Lotos nie jest pierwszą firmą, która będzie cierpieć z jego powodu" - piszą analitycy Unicredit.