– Nasze stanowisko nie uległo zmianie. Chcemy, by gazociąg północny powstał jak najszybciej. Ten projekt ma poparcie polityczne – powiedziała kanclerz Niemiec Angela Merkel po rozmowach z premierem Rosji. – Nie możemy jednak czekać na Nord Stream, by znów dostawać gaz.
Angela Merkel zaproponowała w piątek rozpoczęcie wspólnie z Gazpromem i Naftohazem „próbnej fazy” przesyłu rosyjskiego gazu przez Ukrainę pod kontrolą obserwatorów UE. – Należy wypróbować taki reżim, który doprowadzi do tego, że rosyjski gaz znów popłynie na Bałkany i zachód Europy, a jednocześnie nie zniknie gdzieś na Ukrainie – powiedziała.
Także Putin przedstawił propozycję powołania grupy międzynarodowych obserwatorów, która udałaby się na Ukrainę, by ustalić optymalne drogi tranzytu gazu. Rosyjski premier powtórzył przy okazji katalog oskarżeń pod adresem Kijowa, że kradnie gaz, szantażuje Rosję, chce uzyskać jak najniższe ceny surowca, nie wywiązując się z zobowiązań w tranzycie. Putin zarzucił także UE, że w konflikcie gazowym de facto wspiera Ukrainę. – Odmowa obarczenia jej winą za trwający kryzys jest równoznaczna ze wspieraniem Kijowa – stwierdził. – Przeprowadziłam krytyczną rozmowę z Ukrainą, ale jest także problem po stronie Rosji – powiedziała pani kanclerz.
Putin nie pozostawił cienia wątpliwości, że trwałość dostaw rosyjskiego gazu do Europy zapewnić może jedynie gazociąg północny, i oczekuje jeszcze większego poparcia Niemiec. – Takie oczekiwania są dowodem, iż Rosjanie nie rozumieją do końca problemu. Polityczne poparcie niewiele tu pomoże, bo spór dotyczy obecnie zezwoleń budowlanych w Szwecji i innych krajach – tłumaczy Cornelius Ochmann, ekspert Fundacji Bertelsmanna.
Kanclerz Merkel nie była nigdy przeciwniczką bałtyckiej rury. Podkreślała jednak konieczność dywersyfikacji dostaw gazu do UE.