Z kryzysu wyjdziemy silniejsi

- Recesja sprawi, że przestaniemy żyć na kredyt – mówi Anne Mulcahy, prezes koncernu Xerox, doradca prezydenta Baracka Obamy

Publikacja: 06.04.2009 04:00

Anne Mulcahy jest z wykształcenia dziennikarką. W koncernie Xerox pracuje bez przerw od 1976 r. W si

Anne Mulcahy jest z wykształcenia dziennikarką. W koncernie Xerox pracuje bez przerw od 1976 r. W sierpniu 2001 r. została prezesem firmy, a kilka miesięcy później szefem rady nadzorczej koncernu

Foto: Reuters

[b]Rz: Jest pani jednym z najbliższych doradców prezydenta Baracka Obamy. Czy wierzy pani, że jego pakiet stymulacyjny jest w stanie uratować gospodarkę USA?[/b]

[b]Anne Mulcahy:[/b] Jest zbyt wcześnie, aby ocenić rzeczywisty wpływ tego pakietu. Jestem jednak przekonana, że obniżenie podatków czy wydatki na konkretne projekty stymulujące rozwój gospodarki zaczną być w pewnym momencie odczuwalne.

Dzisiaj potrzeba nam przede wszystkim cierpliwości, bo ożywienie i odbudowa gospodarcza potrzebują czasu. I jestem przekonana, że Barack Obama robi to, co powinien: odbudowuje sektor finansowy, ma plan stymulujący gospodarkę i podejmuje konkretne decyzje budżetowe.

[wyimek]Jeśli nie popełnimy żadnego błędu, kryzys w ostatecznym rozrachunku przyniesie nam wiele korzyści. Będzie bardzo bolesny, ale sprawi, że nowy świat będzie silniejszy i bezpieczniejszy dla wszystkich [/wyimek]

[b]Co jest bardziej niebezpieczne dla gospodarki USA: wzrost bezrobocia czy utracone zaufanie?[/b]

W kryzysie finansowym zdecydowanie najbardziej niepokoi brak zaufania.

W kryzysie gospodarczym – bezrobocie. Moim zdaniem sektor finansowy odbuduje się szybciej.

[b]Który kraj jako pierwszy wyjdzie z kryzysu?[/b]

Gdyby to Stany zdołały podnieść się jako pierwsze, miałoby to ogromne znaczenie psychologiczne i wsparłoby globalne odrodzenie gospodarki. Wierzę przy tym, że mój kraj pozostanie zarówno potęgą finansową, jak i ekonomiczną. Nie sądzę jednak, aby wydarzyło się to przed końcem tego roku.

[b]Jaka będzie gospodarka po kryzysie?[/b]

Przestaniemy żyć na kredyt. Konsumenci zainteresują się bardziej swoimi oszczędnościami, staną się bardziej konserwatywni i odpowiedzialni. Dojdzie także do racjonalizacji w wielu branżach: w sektorze finansowym, motoryzacji, liniach lotniczych, w IT. Właśnie te branże wyjdą wzmocnione. Jeśli więc nie popełnimy żadnego błędu, ten kryzys w ostatecznym rozrachunku przyniesie nam wiele korzyści. Będzie bardzo bolesny, ale sprawi, że nowy świat będzie silniejszy i bezpieczniejszy dla wszystkich.

[b]Wiele firm, nawet tych największych światowych, mówi o cięciu wydatków na badania i rozwój. Czy dotyczy to także Xeroksa?[/b]

W żadnym wypadku. To ostatnie cięcie, na jakie moglibyśmy sobie pozwolić. A zanim nawet pomyślimy o cięciu miejsc pracy, musimy przyjrzeć się wydajności i poszukać możliwości obniżenia kosztów. Z pewnością trzeba będzie podjąć trudne decyzje. Wydatki na R&D ciąć jest bardzo łatwo, tyle że efekty są opłakane. Nie odczuwa się ich natychmiast, ale za dwa – trzy lata taka polityka się zemści. Nasza strategia polega na umacnianiu pozycji firmy, dlatego też R&D to największa pozycja w naszych strategicznych inwestycjach.

[b]Osiem lat temu odbudowała pani Xeroksa. Teraz znów trzeba szukać sposobu na przetrwanie najgorszego. Jakich narzędzi użyła pani wtedy, które dzisiaj nie byłyby przydatne?[/b]

Wtedy postawiliśmy na zdyscyplinowanie firmy. Została ona zrestrukturyzowana, stała się znacznie sprawniejsza, wprowadziliśmy najlepszy na świecie system zarządzania Six Sigma. Jednym z efektów tych zmian, z których jestem szczególnie dumna, jest nasza działalność w Polsce. Wtedy usuwaliśmy z firmy wszystko, co było zbędne, czasami wręcz przeszkadzało w działalności. W tamtych czasach mieliśmy dodatkowo kłopoty z gotówką, a wyniki finansowe pozostawiały wiele do życzenia.

Tych problemów dzisiaj nie mamy. Przepływ gotówki jest na zadowalającym poziomie, nasze wyniki są dobre i jesteśmy skoncentrowani na bardzo konserwatywnym zarządzaniu naszymi aktywami. Nie musimy też niczego się pozbywać. I nie ma pytań, czy firma jest w stanie przetrwać.

[b]Xerox jest postrzegany przede wszystkim jako producent kopiarek, choć już od dawna tak nie jest. Czy to skojarzenie nie przeszkadza w waszej działalności?[/b]

To wielki skarb, jedna z najbardziej znanych marek na świecie. A nasi klienci wiedzą, że Xerox to znacznie więcej niż kopiarka, że tak naprawdę jesteśmy spółką IT zajmującą się technologiami dokumentacji i zarządzaniem dokumentami w firmach. Dzisiaj 3,5 mld dolarów przychodu dają nam usługi. Kopiarek już nie sprzedajemy.

[b]Ale zdecydowaliście się na zmianę logo?[/b]

Chcieliśmy, aby było nowoczesne, a ponieważ do komunikacji używamy coraz częściej sieci, wybraliśmy takie, które właśnie w sieci wygląda dobrze. Zmiana logo zajęła nam zdecydowanie zbyt dużo czasu, bo obawialiśmy się popełnienia błędów, które przy podobnych operacjach już się zdarzały. Nasze nowe logo miało być tak samo dobrze odbierane w Polsce, jak i w Brazylii. Sądziłam, że na to wszystko wystarczy nam miesiąc, ostatecznie ten miesiąc wydłużył się do roku.

[b]Xerox przejął już kilka firm. Czy pani zdaniem kryzys jest dobrym czasem na takie działania?[/b]

Zdecydowanie tak. W lutym przejęliśmy amerykańską firmę zajmującą się dystrybucją ComDoc. Nie była to ogromna transakcja, jej wartość to 150 mln dolarów. Jeśli jakaś okazja się nadarzy – nie mówię nie.

Tyle że trzeba to robić z wyjątkową ostrożnością.

[b]Od jakiegoś czasu obiecuje pani firmom biura bez papieru. Czy rzeczywiście jest to realne?[/b]

Może nie do końca. W 1975 roku „Newsweek” opisał firmę przyszłości, właśnie taką, gdzie nie będzie papieru. Przyszłam do pracy w Xeroksie rok później i zadzwonił do mnie zaniepokojony ojciec: czy naprawdę ta firma ma przyszłość? – pytał. Rzeczywiście, wykorzystanie papieru w firmie się zmienia. Zamiast drukowania wszystkich dokumentów bez selekcji są one skanowane, a następnie wprowadzane i przechowywane na dyskach komputerów lub w sieci. Kiedy już trzeba użyć papieru, niech to będzie użycie naprawdę uzasadnione.

[b]W takim razie, jaka jest przyszłość gazet papierowych?[/b]

Bardzo lubię czytać gazety papierowe. Ale już moi synowie czytają niemal wszystko w sieci. Moim zdaniem jednak gazety papierowe nie są skazane na zagładę. Obok siebie współistnieć będąnajróżniejsze środki komunikacji: papier, sieć, poczta elektroniczna. Każda gazeta jednak musi liczyć się z tym, że przetrwać wyłącznie w samej papierowej wersji będzie coraz trudniej.

[b]Czyli za pięć lat nie grozi nam „Vogue” wyłącznie online?[/b]

Zawsze pozostanie grupa lojalnych czytelników, którzy lubią wziąć do ręki gazetę czy kolorowy magazyn.

Online to nie tylko kwestia przyszłości dzienników, ale także, a może przede wszystkim, handlu. To zjawisko szczególnie widoczne jest w Polsce. Nasz polski oddział rozpoczął taką działalność w zeszłym roku, a dzisiaj w ciągu miesiąca ma więcej odwiedzin na swojej stronie internetowej niż oddział amerykański. To świadczy przede wszystkim o niezwykłych zdolnościach adaptacyjnych polskiej gospodarki i polskich konsumentów.

[b]Rz: Jest pani jednym z najbliższych doradców prezydenta Baracka Obamy. Czy wierzy pani, że jego pakiet stymulacyjny jest w stanie uratować gospodarkę USA?[/b]

[b]Anne Mulcahy:[/b] Jest zbyt wcześnie, aby ocenić rzeczywisty wpływ tego pakietu. Jestem jednak przekonana, że obniżenie podatków czy wydatki na konkretne projekty stymulujące rozwój gospodarki zaczną być w pewnym momencie odczuwalne.

Pozostało 94% artykułu
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy
Ekonomia
Światy nauki i biznesu powinny łączyć siły na rzecz komercjalizacji
Ekonomia
Chcemy spajać projektantów i biznes oraz świat nauki i kultury
Ekonomia
Stanisław Stasiura: Harris kontra Trump – pojedynek na protekcjonizm i deficyt budżetowy
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Ekonomia
Rynek kryptowalut ożywił się przed wyborami w Stanach Zjednoczonych
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska