[b]Rz: Kryzys podważa zaufanie do wielu form inwestycji. Nie dotyczy to złota.[/b]
Marek Kurto: Można mówić o regule – gdy inwestorzy czują się niepewnie, rośnie zainteresowanie metalami szlachetnymi, które drożeją. Od kilku lat podkreślam, że w ramach dywersyfikacji złoto powinno stanowić 10 – 15 proc. portfela inwestycyjnego. Pogląd ten podziela już wiele osób i instytucji. Pojawiło się sporo ofert adresowanych do rzesz klientów. Można przebierać w propozycjach funduszy i w produktach strukturyzowanych opartych na złocie.
[b]W marcu zeszłego roku cena złota przekroczyła psychologiczną barierę 1 tys. dolarów za uncję, by spaść potem do 700 dolarów.[/b]
Obniżka nie trwała długo. Cena doszła do 950 dolarów. Złoto po raz kolejny wystąpiło w roli stabilizatora rynku. Spadek ceny wywołały instytucje finansowe, głównie banki i fundusze hedgingowe, które potrzebując gotówki, sięgnęły po łatwe do upłynnienia zapasy złota. Było to jednak zachwianie chwilowe, ponieważ generalnie mamy znaczący niedobór tego cennego kruszcu.
[b]Wielu analityków uważa, że wkrótce za uncję trzeba będzie zapłacić 1200 dolarów.[/b]