W ostatni dzień kwietnia Oleg Deripaska, dyrektor i właściciel trzeciego na świecie koncernu aluminiowego Rusal, zażądał od budowniczych Boguczańskiej Elektrowni Wodnej (BEW) obniżenia kosztów o 18 proc.. Tylko pod tym warunkiem aluminiowy gigant będzie kupował z elektrowni prąd, dla swojej nowej syberyjskiej huty aluminium.
Rusal planował otworzyć nowy zakład na Syberii i zaopatrywać go w energię z nowej elektrowni jeszcze na początku minionego roku, gdy światowe ceny na aluminium wynosiły ok. 2500 dol/t. Deripaska podpisał wtedy umowę z państwowym koncernem Rusgidro, który zarządza elektrowniami wodnymi kraju. Rusal miał współfinansować dokończenie budowy elektrowni (m.in. dostarczyć turbiny), by rozpoczęła ona pracę w 2010 r.
Potem światową gospodarkę opanował kryzys. Ceny aluminium spadły o ok. 40 proc. do 1500 dol/t i Rusal zaczął mieć coraz większe kłopoty ze spłatą swoich zobowiązań. W listopadzie zadłużenie wynosiło ok. 14,3 mld dol. i oligarchę poratował Kreml. Na spłatę najpilniejszych zobowiązań Deripaska dostał rekordowy kredyt 4,5 mld dol. Niewiele to jednak pomogło, bo dzisiaj rosyjscy analitycy oceniają zadłużenie koncernu na 16,8 mld dol.. W tym roku na dokończenie Boguczańkiej elektrowni Rusal musi wyłożyć ok. 300 mln dol.
W tej sytuacji pod znakiem zapytania jest uruchomienie nowego zakładu na Syberii, tym bardziej, że energia z Boguczańskiej elektrowni będzie, w ocenie Deripaski, za droga, dla jego firmy. Oligarcha zarzuca Rusgidro nie kontrolowne wydatki i brak rachunku ekonomicznego na budowie. Dotychczas budowa pochłonęła 1,5 mld dol. a na dokończenie potrzeba jeszcze ok. 326 mln dol, z czego większość zapłacić ma Rusal.W połowie kwietnia oligarcha odmówił podpisania z Rusgidro 20-letniej umowy na dostawę energii z BEW. Tłumaczył, że obecnie trudno zaplanować zbyt produktów na tak długi okres, bowiem zależy on od sytuacji na światowych rynkach.
Budowana na Angarze od 30 lat (z prawie 10-letnią przerwą) elektrownia to największe przedsięwzięcie hydrotechniczne w historii Rosji. Moc docelowa to 3000 MW. 444 km od ujścia rzekę przegrodziła długa na 776 m i wysoka na 79 m betonowa tama. Pod wodą znalazło się 124 tys. ha lasów, z czego większość nie została wycięta, bowiem nie było technicznych możliwości transportu drewna. Zatopione zostało 76 tys. ha cennych torfowisk. Wszystko to grozi nie tylko zanieczyszczeniem sztucznego jeziora, ale także wyginięciem cennych gatunków ryb. Wiele kontrowersji wzbudza też wysiedlanie mieszkańców i sposób rekompensowania im poniesionych strat.