Miniony tydzień na światowych giełdach nie wyglądał aż tak korzystnie jak wcześniejszy. Amerykański indeks S&P500 zakończył notowania na poziomie 946 pkt – zbliżonym do tego sprzed pięciu sesji.
Zdaniem maklerów inwestorzy uwzględnili już wszystkie dobre informacje, które w ostatnich tygodniach pozwalały rynkom rosnąć, a teraz będą potrzebować znacznie mocniejszych impulsów, by wyciągać indeksy jeszcze bardziej w górę.
Jednak niektóre rynki mimo braku nowych impulsów reagowały na przekór tej tendencji. WIG20 w trakcie tygodnia przebił poziom 2000 pkt, znajdując się na najwyższym poziomie od października zeszłego roku. Podobnie było z japońskim indeksem Nikkei 225, który przebił psychologiczną granicę 10 tys. pkt. Warszawska giełda w krótszym niż zwykle tygodniu zyskała 4 proc., podobnie zachowywały się inne rynki regionu, ale rosyjska giełda zakończyła tydzień na minusie.
Na większości innych rynków dominowały niewielkie zwyżki. Motorem wzrostu na rynkach wschodzących były kolejne napływy pieniędzy do funduszy inwestujących w akcje. Od drugiego tygodnia marca 2009 r., kiedy rozpoczynało się silne odreagowanie na rynkach giełdowych, inwestorzy wpłacili już 30,3 mld dolarów do funduszy dedykowanych rynkom wschodzącym.
W sumie w ciągu ostatniego tygodnia na te giełdy popłynęło 3,4 mld dolarów – podała firma analityczna EPFR Global. Duża część z tych pieniędzy (1,65 mld dolarów) trafiła na rynki Azji.