Nie mogłam uwierzyć własnym oczom – mówi Violeta Klyviene, główna ekonomistka krajów bałtyckich w Danske Banku.
Trudno jej się dziwić, bo litewską gospodarkę dotknęła wyjątkowa ciężka recesja – trudno inaczej nazwać sytuację, gdy PKB spada o 22,4 proc. Jeszcze w drugim kwartale 2009 r. rósł w tempie 5 proc. To najgorszy wynik w całej Unii Europejskiej.
O 20 proc. spadła produkcja, o prawie 30 proc. – sprzedaż detaliczna. – Taka kondycja gospodarki znów wzmoży dyskusję o dewaluacji walut regionu – twierdzi Zsolt Papp, ekonomista KBC w Londynie.
Trzy kraje bałtyckie mają bowiem waluty powiązane na stałe z euro – zdaniem wielu ekonomistów powinny je zdewaluować, by przywrócić gospodarkom konkurencyjność. Ale to działanie ma także drugą stronę – kiedy waluta zostanie zdewaluowana, zwiększą się obciążenia kredytowe mieszkańców posiadających kredyty walutowe.
Problemy gospodarcze Litwy oznaczają także pogorszenie sytuacji budżetowej. W ostatnim tygodniu uchwalono tam podwyżkę podatku VAT do 21 proc. z 19 proc. oraz podjęto decyzję o cięciu płac w sektorze budżetowym.