Początek sesji na GPW, podobnie jak na giełdach zachodnich, stał pod znakiem spadków. Giełda warszawska na ich tle prezentowała się jednak całkiem dobrze. Po południu udało się pchnąć indeks WIG20 na kolejny tegoroczny szczyt. Na koniec dnia wskaźnik zyskał 0,94 proc., osiągając wartość 2370,65 pkt. To najwyższy poziom od 1 października ubiegłego roku.
Takiemu zachowaniu indeksu początkowo z pewnością sprzyjały niewielkie obroty. Wczoraj wyniosły 1,38 mld zł, podczas gdy dzień wcześniej było to 1,64 mld zł. Tradycyjnie już gracze skoncentrowali się na papierach KGHM, dwóch największych banków, TP SA i PGNiG. Obrót akcjami tych firm stanowił 60 proc. obrotów giełdy. Warto zwrócić uwagę, że dwie ostatnie spółki były wczoraj liderami zwyżek. Biorąc pod uwagę ich defensywny charakter i spory obrót, może to oznaczać, że część graczy „przesiada” się w teoretycznie bezpieczniejsze papiery.
Później na poprawę nastrojów wpłynęło otwarcie sesji w USA. Początkowo wzrost tamtejszych indeksów był kosmetyczny, ale gdy zaczął przybierać na sile, europejskie giełdy, w tym warszawska, odrobiły straty z dnia.
Na fali zwyżki akcji giełdowych blue chipów w górę poszły też ceny akcji średniaków. Indeks mWIG40 zyskał 0,66 proc., do czego w istotny sposób przyczyniły się akcje Millennium i Stalproduktu. Na rynku najmniejszych firm wciąż mamy spadki. Indeks sWIG80 stracił 0,3 proc. i znalazł się na poziomie najniższym od ponad miesiąca. W sektorze mniejszych firm negatywna tendencja (dotyczy również indeksu mWIG40) powinna się odwrócić po zakończeniu zapisów na akcje PGE w przyszłym tygodniu. Później pieniądze mogą zacząć wracać na rynek wtórny.
Losy sesji za oceanem nieoczekiwanie odwróciły sięw ostatniej godzinie notowań. Na zamknięciu Dow Jones spadł o 0,9 proc. Wartość indesku obniżyła się o 92 pkt – najmocniej od września. Traciły też S&P500 i Nasdaq.