— Mamy cały dzień stracony, ten bojkot będziemy musieli pracować po nocach — mówi Jacek Mizak, członek polskiej delegacji na konferencji klimatycznej COP15.

Dziś rano kraje afrykańskie należące do najliczniejszej grupy negocjacyjnej G77 opuściły salę obrad paraliżując prace sesji plenarnej konwencji klimatycznej. W odpowiedzi na ich bojkot Grupa Umbrella, reprezentująca m.in. Australię i Kanadę, zawiesiła prace sesji pracującej nad protokołem z Kioto.

— Kraje rozwijające się zaprotestowały przeciwko próbom nałożenia na nich jakichkolwiek zobowiązań dotyczących redukcji emisji. Zgodnie z obowiązującym teraz protokołem Kioto nie muszą podejmować wysiłków na rzecz ochrony klimatu — dodaje Jacek Mizak.

Kraje rozwinięte, w tym Unia Europejska, nie chcą słyszeć o porozumieniu dla klimatu, które nie będzie obejmowało Chin, Indii i innych szybko rozwijających się państw. Kraje te są skłonne do ograniczania emisji CO[sub]2[/sub] ale tylko dobrowolnie i nie chcą poddać się weryfikacji.

[ramka][b]Protokół z Kioto[/b] to początek międzynarodowego wysiłku na rzecz walki z ociepleniem. W podpisanym w 1997 r. dokumencie 37 uprzemysłowionych państw zobowiązało się do redukcji emisji gazów cieplarnianych. USA to drugi światowy emitent CO[sub]2[/sub], który nie przyłączył się do Protokołu z Kioto.[/ramka]