Reklama
Rozwiń

Kopenhaga zakończy się fiaskiem

Nadzieje na porozumienie na szczycie klimatycznym COP15 są niewielkie. W martwym punkcie utknęły negocjacje między bogatymi krajami, które chcą ograniczać emisję i biednymi, które chcą się rozwijać

Publikacja: 17.12.2009 11:32

Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton ma odbyć serię spotkań dwustronnych z przedstawicielami

Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton ma odbyć serię spotkań dwustronnych z przedstawicielami Chin, Brazylii i Danii

Foto: AFP

Negocjacje na szczycie klimatycznym w Kopenhadze COP15 zostały praktycznie zamrożone. Mimo tego żaden z oczekiwanych tu 119 szefów państw nie odwołał przyjazdu, zaś Stany Zjednoczone są gotowe wyłożyć pieniądze na walkę z ociepleniem.

Negocjacje nie posuwają się w żadnym kierunku. Kraje biedne chcą przedłużenia Protokołu z Kioto i wpisania nowych celów redukcji emisji dla państw rozwiniętych. Te z kolei nie godzą się na taki krok, jeśli Chiny i inne szybko rozwijające się państwa nie zostaną objęte zobowiązaniem redukcji emisji. Nie ma ustępstw żadnej ze stron - opowiada prof. Maciej Sadowski, szef polskiej grupy negocjatorów na COP15.

Duńskie przewodnictwo klimatycznego szczytu ONZ w Kopenhadze zrezygnowało z przedłożenia projektu porozumienia w sprawie klimatu. Proces negocjacyjny ma być pozostawiony uczestniczącym w szczycie państwom.

Obecna w Kopenhadze szefowa amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton zapowiedziała, że jej kraj będzie dążył do ustanowienia funduszu klimatycznego. W ramach tego instrumentu na walkę ze zmianami klimatu ma być przeznaczone około 100 mld dolarów rocznie. To dzisiaj jedyna dobra wiadomość, jaka pojawiła się na szczycie klimatycznym.

Do końca konferencji został tylko jeden dzień. Jutro w Kopenhadze spodziewani są to szefowie 119 państw, prezydent USA Barack Obama ma przylecieć już rano. - Oczywiście spodziewamy się, że przybędzie tu po coś - dodała Clinton.

- Doniesienia, jakie do nas docierają (...) z Kopenhagi, nie są dobre – mówiła rano kanclerz Niemiec, Angela Merkel. Według premiera Australii, Kevina Rudda proces negocjacyjny toczy się "w ślimaczym tempie". Prezydent Francji, Nicolas Sarkozy twierdzi, że "nie wyobraża sobie fiaska". Premier Indii, Manmohan Singh powtarza, że jego kraj nie może zgodzić się na porozumienie klimatyczne, które utrudni wyjście z ubóstwa milionom ludzi.

Nikt jak dotąd z zapowiedzianych osobistości nie odwołał wizyty. Dziś do Kopenhagi przyleciał premier Donald Tusk, który wieczorem weźmie udział w kolacji u duńskiej królowej Małgorzaty.

Negocjacje na szczycie klimatycznym w Kopenhadze COP15 zostały praktycznie zamrożone. Mimo tego żaden z oczekiwanych tu 119 szefów państw nie odwołał przyjazdu, zaś Stany Zjednoczone są gotowe wyłożyć pieniądze na walkę z ociepleniem.

Negocjacje nie posuwają się w żadnym kierunku. Kraje biedne chcą przedłużenia Protokołu z Kioto i wpisania nowych celów redukcji emisji dla państw rozwiniętych. Te z kolei nie godzą się na taki krok, jeśli Chiny i inne szybko rozwijające się państwa nie zostaną objęte zobowiązaniem redukcji emisji. Nie ma ustępstw żadnej ze stron - opowiada prof. Maciej Sadowski, szef polskiej grupy negocjatorów na COP15.

Ekonomia
Polska już w 2026 r. będzie wydawać 5 proc. PKB na obronność
Ekonomia
Budżet nowej Wspólnoty
Ekonomia
Nowe czasy wymagają nowego podejścia
Ekonomia
Pacjenci w Polsce i Europie zyskali nowe wsparcie
Ekonomia
Sektor usług biznesowych pisze nową strategię wzrostu