Po udanym początku notowań dość szybko WIG20 znalazł się pod kreską. Jednym z powodów były rozczarowujące dane na temat sprzedaży detalicznej w styczniu. Jak podał GUS, sprzedaż wzrosła o 2,5 proc., podczas gdy ekonomiści prognozowali ponad dwukrotnie wyższy wzrost wskaźnika. Warto zwrócić uwagę, że publikacja wyników finansowych kilku dużych firm wpłynęła na notowania dokładnie odwrotnie, niż można było się spodziewać.

Liderem zwyżek były uznawane za defensywne akcje Telekomunikacji Polskiej, która wczoraj podała trochę gorsze, niż oczekiwano, wyniki za IV kwartał i za cały ubiegły rok. Niewykluczone, że inwestorów zadowoliła propozycja wypłaty dywidendy w wysokości 1,5 zł na akcję. Oznacza to, że stopa dywidendy sięgnie 10 proc.

Jednocześnie mieliśmy wyniki Agory. Wydawca „Gazety Wyborczej” dzięki cięciom kosztów wypracował w IV kw. prawie 15 mln zł zysku. To o 4 mln zł więcej, niż oczekiwano. Mimo to kurs spadł i była to jedna z najsłabszych inwestycji wczorajszego dnia wśród największych firm. Inwestorów mogła zaniepokoić wiadomość, że spółka nie widzi szans na poprawę na rynku reklamy w tym roku. Inna sprawa, że w marcu akcje Agory wypadają z WIG20, co może negatywnie wpływać na kurs. Taniały także akcje Lotosu, choć i w tym przypadku wyniki netto spółki były wyższe od oczekiwań, ale wpływ na to miały zdarzenia jednorazowe.

Ostatecznie WIG20 stracił 1,2 proc. Obroty podliczono na 1,1 mld zł, czyli o 340 mln zł więcej niż w poniedziałek. Dużo mocniej traciły akcje na Węgrzech i w Turcji, gdzie spadki przekraczały grubo 2 proc.

Na giełdach zachodnich inwestorzy też nie przejawiali większej ochoty do zakupów. Ale i tam informacje nie były korzystne. Indeks Ifo badający nastroje w niemieckiej gospodarce spadł w lutym do 95,2 pkt. Również wskaźnik nastrojów amerykańskich konsumentów spadł w lutym do 46 pkt, podczas gdy spodziewano się spadku do 55 pkt z 56,5 pkt w styczniu. To najgorszy odczyt od kwietnia 2009 r.