Podobnie jak na poprzednich sesjach inwestorzy na GPW nie przejawiali wczoraj większej ochoty do handlu. Przy braku popytu rynek od rana osuwał się w kierunku 2200 pkt (WIG20).

Ale im był bliżej tego poziomu, tym bardziej uaktywniali się kupujący, co pokazuje, że obrońcy trendu nie dają za wygraną. Inna sprawa, że przy tak niewielkiej aktywności nie było to dla nich zbyt kosztowne zadanie. Na koniec sesji łączny obrót wyniósł zaledwie 0,73 mld zł i zapowiada się, że tydzień pod względem aktywności będzie najgorszy w tym roku.

Decyzja Rady Polityki Pieniężnej, która utrzymała stopy na rekordowo niskim poziomie, choć korzystna dla rynku akcji, nie miała żadnego wpływu na notowania. Ważniejsze znów okazały się dane z USA. Gdy o 16 Departament Handlu podał dane o sprzedaży nowych domów, ceny akcji poszły w dół. Tym samym zniweczony został całodzienny wysiłek byków, by wyciągnąć indeks na plus. W styczniu w USA sprzedaż domów spadła o ponad 11 proc., do rekordowo niskiego poziomu 309 tys.

Na giełdach zachodnich w oczekiwaniu na wystąpienie szefa Fedu Bena Bernanke w Kongresie zaplanowane na godz. 16 naszego czasu także niewiele się działo. Główne indeksy oscylowały wokół zamknięcia sesji poprzedniej. Rynki rozruszały się trochę po niezłym otwarciu giełd w USA, ale skala popytu nie była duża. Od Bernanke inwestorzy chcieli usłyszeć, że podwyżka stopy dyskontowej w ubiegłym tygodniu to nie początek zacieśniania polityki pieniężnej przez Fed. I usłyszeli dokładnie to, co chcieli. – Z uwagi na słabą kondycję rynku pracy i niską inflację stopy przez dłuższy czas pozostaną na niskim poziomie – powiedział Bernanke. Nastroje graczy tylko na chwilę popsuły dane o sprzedaży domów. Później na zachodnie giełdy powróciły zwyżki.

Spośród giełd krajów wschodzących najgorzej przedstawia się sytuacja w Turcji. W reakcji na zarzuty postawione siedmiu wysokim rangą oficerom podejrzewanym o próbę obalenia rządu ceny akcji spadały nawet o ponad 5 proc., do najniższego poziomu w tym roku.