Polska ma obecnie jedną z najwyższych cen za zieloną energię w Unii Europejskiej. Każdy producent może liczyć na zysk wysokości 470 zł za MWh – oblicza firma Frost & Sulivan. Wynagrodzenie obejmuje cenę za sprzedaż energii elektrycznej i dodatkowy certyfikat – świadectwo pochodzenia zielonej energii.
Ministerstwo Gospodarki już zapowiedziało, że system zostanie zmieniony na bardziej sprawiedliwy. Zdaniem wiceminister gospodarki Joanny Strzelec-Łobodzińskiej duże elektrownie wodne powinny dostawać mniejsze wynagrodzenie za zieloną energię niż np. farmy wiatrowe czy elektrownie solarne. – Producenci zielonej energii dostaną gwarancję jej ceny na 20 lat w zależności od źródła wytwarzania. Polski system ma być podobny do niemieckiego – twierdzi nasz informator.
Zmiany miałyby wejść w życie prawdopodobnie od 2013 r. Zróżnicowane taryfy mają zachęcić firmy do większych inwestycji, np. w małe elektrownie wodne, czy produkcję energii elektrycznej ze słońca.
Nowy system ma być podobny do tego, jaki obowiązuje w większości krajów unijnych, tzw. feed-in-tarif – czyli skupu energii zielonej po z góry ustalonej cenie. Cennik może być w tym przypadku bardzo szeroki: zależy nie tylko od rodzaju elektrowni, ale także jej mocy oraz czasu pracy. Nowe elektrownie zasługują na wyższe ceny za energię niż zakłady, które już się zamortyzowały.
Ministerstwo Gospodarki pracuje też nad wspieraniem produkcji ciepła z odnawialnych źródeł. Prawdopodobnie wprowadzi obowiązek odbioru zielonego ciepła z elektrociepłowni i biogazowni.