„Liczymy się z możliwością, żeby w dowolnej chwili wystąpić do międzynarodowego sądu arbitrażowego o odszkodowanie za poniesione straty” – napisał do litewskiego premiera wiceprezes Gazpromu Walerij Gołubiew. Fakt otrzymania listu potwierdził publicznie premier Andrius Kubilius.
– Groźbę oceniam jako poważną. Gazprom to jedyny dostawca gazu na Litwę i główny udziałowiec miejscowego operatora Lietuvos Dujos. Planowany przez rząd podział tej spółki na dwie firmy – transportową i handlową, to dla Gazpromu utrata własności, czyli gazociągu. To też konieczność negocjacji z nowym właścicielem, utrata wpływów z transportu i generalnie kontroli nad tą branżą na Litwie. Dlatego Gazprom nie odpuści – ocenia dla „Rz” Witalij Kriukow, analityk rynku paliw firmy inwestycyjnej IFG Kapital w Moskwie.
– Pismo można traktować jak formę nacisku wielkiego koncernu na mały kraj – ocenił w mediach minister energetyki Arvidas Sekmokas.
W lipcu litewski rząd przyjął przygotowany przez resort energetyki projekt podziału Lietuvos Dujos. Ma to nastąpić do marca 2012 r. W ten sposób Litwa realizuje Trzeci Pakiet Energetyczny UE mający na celu wzrost konkurencyjności. Zobowiązuje on kraje UE do podziału firm energetycznych według rodzajów działalności. Na przykład producent gazu, jak Gazprom, nie może być w spółce transportującej paliwo.
– Litwa przyjęła najbardziej ostry wariant Trzeciego Pakietu. Do tego zrobiła to bez konsultacji z głównymi udziałowcami Lietuvos Dujos, czyli E.ON (38,9 proc.) i Gazpromem (37,1 proc.) – dodaje Kriukow i zauważa, że działanie Litwinów może też mieć na celu wymuszenie na Rosjanach obniżenia ceny gazu. Podobny do litewskiego podział Eesti Gas zapowiedziały już władze Estonii. Chcą jednak odkupić od Gazpromu jego udziały.